środa, 15 października 2014

Przyszłość kościoła katolickiego, ostatni synod- kontrowersje.

   Wczoraj, nie pisałem bo … oglądałem mecz jak większość z Was. Nie będę opisywał gry naszej drużyny dziś ale poświęcę więcej czasu gdy „kurz opadnie”.

   Wracam zaś do tematu z jednego z poprzednich artykułów a mianowicie - Kościoła Katolickiego i jego przyszłości.

    Tekst zakończyłem wyrażeniem obawy, że obecny papież mimo ambitnych zamiarów nie da rady pokonać konserwatywnych nurtów jakie kierowały kościół w przeszłość i to XIX- wieczną.
Franciszek zaskoczył kilka razy swoimi wypowiedziami na temat homoseksualistów lub rozwodników ale nie można tego było traktować poważnie biorąc pod uwagę poprzednie dziesięciolecia powolnego cofania kościoła za przyczyną JP II i Benedykta.
Te pojedyncze wypowiedzi, jak również nawoływania do uczynienia kościoła wrażliwym na rzeczywiste problemy wiernych takich jak ubóstwo, wykluczenie w zderzeniu z wypowiedziami, bądź co bądź, podwładnymi – biskupami polskiego kościoła stanowiły tak duże zaprzeczenie, że trudno było przewidywać zmiany jakościowe wśród kleru.

   Ostatnie doniesienia z synodu biskupów w Watykanie niosą nadzieję, że jednak coś idzie do przodu, że jest jednak nurt reformatorski w łonie dostojników kościelnych dla którego wizja kościoła żywego jest bliska. Dostrzegli, że świat się zmienia i choć zasady wiary są nie zmienne jednak okoliczności i rzeczywistość stwarza nowa jakość i to co w poprzednim stuleciu było czarno-białe staje się pełną paletą odcieni szarości, bieli i czerni. To co nauczał Mistrz można odczytywać na nowo w nowej rzeczywistości.   Trwanie ślepo zapatrzonym w to co było dobre pół wieku temu doprowadza do zasklepienia się, uwiądu a w dalszej perspektywie do obumarcia.

   Ta lekcję przerabiały kościoły we Francji, Hiszpanii, USA. Taki sam los powoli szykuje się w Polsce jeśli nic nowego nie tchnie wiary w nasze społeczeństwo. Nie wystarczy narzucać swe poglądy, oceniać innych, oburzać się na niepokornych, wtrącać się w każdą dziedzinę życia społecznego. To nie służy wierze, to służy jedynie klerowi. To duchowni czerpią w Polsce korzyści z dominującej roli, pensje nauczycielskie, pensje i uposażenia w służbach mundurowych ( jako były mundurowy stwierdzam, że nie widzę potrzeby istnienie ordynariatów z etatami wyższych oficerów). To duchownym marzy się powrót do przedwojennych wzorców, gdzie pan,wójt i pleban decydowali w wszystkim co działo się w gminie. Niestety czasy się zmieniły.

   Bywam czasem w kościele by posłuchać czy wiatr zmian już wieje ale ostatnio przekonałem się, że niestety nie. Dziwna nowo-mowa polegająca na takim obracaniem zadaniami, żeby wychodziło, że tylko oni maja rację, bez dowodów, bez uzasadnienia- tak ma być, bo ja tak mówię.
Czasami po takich homiliach nie dziwie się, że Luter kiedyś nie wytrzymał i spisał swe tezy. Dziś ludzie mający dość zakłamania po prosu odchodzą. Dlatego ostatnio ubyło 2 mln. Praktykujących- odeszli od zakłamania, od pustosłowia i wywyższania się.

   Synod, który pracował nad dokumentami dotyczącymi innego spojrzenia na homoseksualistów i rozwodników już został skrytykowany przez niektórych biskupów polskich. Trudno.
Niech idą swoją drogą- ja czekam, aż kościół uzna,  iż nie każdy który składał ślub przed ołtarzem i miał nadzieję na godziwe życie i nie był winny rozpadowi sakramentalnego pożycia, a zakładając drugą rodzinę i żyjąc w zgodzie z przykazaniami jest nie gorszym chrześcijaninem niż ten żyjący w związku pełnym nienawiści, gwałtu i niegodziwości.

 Czekam. Czekam na powiew Ducha Świętego wśród dostojników KK i na powrót do korzeni, do ubóstwa i miłości do bliźniego, choćby innego i zagubionego.

Na dziś tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz