Wczoraj robiłem
zakupy w Kauflandzie, tutaj w Gotha. Polski język jest obecny na
każdym stoisku, prawie 1/3 kupujących to Polacy. To jednak nie
wszystko słychać język rosyjski, rumuński inne języki
słowiańskie a także język arabski.
Czyli tzw.
multikulti w praktyce. Nikomu to nie przeszkadza, nikogo nie dziwi,
nikogo nie oburza.
Takie niby proste
zdarzenie skłania do przemyśleń.
Przecież tak
naprawdę gospodarka Niemiec, jej siła jest budowana pracą
gastarbeiterów, czyli nas obcokrajowców przybywających tutaj w
poszukiwaniu lepiej płatnej pracy. Gdy pracuje się w mieszanych pod
względem narodowości zakładach to widać jak na dłoni, że
wydajność pracowników-obcokrajowców jest dużo wyższa za tą
samą lub niższą płacę. Niemcy jako pracownicy „oszczędzają
się” lub inaczej, można to nazwać jako „szanowanie pracy”.
Niemiecki pracownik ma na wszystko czas, ma swoje tempo, nie zrobi
nic co przekracza jego obowiązki na jego stanowisku. Obcokrajowcy
zaś pracujący krótko i przeważnie na umowach tymczasowych robią wszystko szybciej, dokładniej i czasem nie patrząc na
bezpieczeństwo pracy.
No cóż, takie
prawa gospodarzy (pojęcie "prawo" rozumiem jako zwyczaj nie zaś normę prawną).
W Polsce jest przecież podobnie, Ukraińcy czy
Rosjanie pracują więcej i wydajniej niż Polacy.
Jest jednak istotna
różnica w podejściu do pracowników z zagranicy. W Niemczech jest
większa świadomość społeczna tego, że przybysze wypracowują
dochód narodowy państwa, że wypracowują emerytury dla Niemców,
że płacą podatki robiąc tu zakupy, tu mieszkając. To nic, że
część pieniędzy wypływa z gospodarki jeśli na trwałe pozostaje
wypracowane jakieś dobro, usługa.
U nas zaś jest
jakaś dziwna cisza w tym zakresie. Czasem pojawi się jakiś artykuł
w prasie o tym ale ogólnie raczej straszy się przybyszami twierdząc
, że zabierają miejsca polakom choć tak naprawdę podejmują się
oni pracy tam gdzie Polak nie zatrudni się ze względu na ciężkie
warunki lub niską stawkę.
Ani słowa nie ma o
tym, że obcokrajowcy pracując legalnie w Polsce i płacąc składki
czy to zdrowotne, czy też ZUS nie odbiorą ich przecież- czyli de
facto pracują na nasze państwo, na nasze emerytury ( choć
śmieszne) a kupując żywność, płacąc czynsz za mieszkanie płacą
podatki.
Nie, u nas o tym
cisza, a nawet wrogość.
Ostatnio coraz więcej demonstracji przeciw
przybyszom.
Taka już u nas
moralność Kalego. Gdy my jeździmy za pracą po Europie to Ok, ale
gdy do nas ktoś zawita tu już nie jest ok. pamiętajmy, że
ksenofobia jaką hodujemy tu u nas uderzy w nas pośrednio i możemy
obudzić się już nie długo w sytuacji gdy i nam Polakom powiedzą
za granicą- STOP.
Zresztą jak widać
po tym co wyprawiają nasi rządzący to może stać się już
niedługo. Działania PiS- u już spotkały się ze zdecydowanym
potępieniem w Unii Europejskiej i USA. Gdy idzie się uparcie pod
prąd, gdy z kraju partnerskiego w UE stajemy się krajem- problemem
to mogą nam podziękować. Nikt nas nie będzie na siłę trzymać w
Europie, staniemy się, ba nawet już stajemy się krajem
peryferyjnym a to rodzić może takie konsekwencje jak wykluczenie ze
wspólnej polityki równoważenia wzrostu, czy też wprowadzone
zostaną ponownie kontrole graniczne, zaostrzone zasady przepływu
ludzi i zasobów. Zresztą nasi włodarze, biorą to niejako pod
uwagę i nawet wspominają, że wystąpienie z UE jest przez nich
rozważane.
To chyba jakiś żart!
Z nimi jednak wszystko jest
możliwe, bo żyją w jakimś wyalienowanym świecie, oderwani od
rzeczywistości.
Swoim działaniem
promują ideę państwa opartego kryteriach z początku XX wieku
czyli sprzed 100 lat. Nie zauważyli, że świat idzie dalej i to
coraz prędzej i nic go nie powstrzyma.
Swoją drogą,
otwarte granice to w sumie nic nowego. To przecież dopiero w XX
wieku zaistniały granice takie jakie znamy- z kontrolą graniczną,
wyznaczonymi przejściami. Wcześniej granice były raczej rzeczą
umowną, żaden najmita udający się z Galicji do Włoch czy Babci
Austrii nie potrzebowała paszportu czy dowodu osobistego. Ludzie
odbywali pielgrzymki piesze, konne do Rzymu bez dokumentów, bez
kontroli granicznych. Udający się za chlebem Polacy do Francji do
kopalń również nie posiadali wiz, zezwoleń na pracę.
I
tak jak
zatoczyliśmy pewne koło w historii otwierając nasze granice teraz
ponownie wracamy do czegoś co wydawało się odejść w niechlubną
przeszłość.