czwartek, 29 października 2015

Po wyborach- krajobraz po burzy cz.II

Tak. Ponownie powraca ten tytuł.

   Jesteśmy po wyborach parlamentarnych i obudziliśmy się w poniedziałek znów w krajobrazie po burzy.

Burza ma to do siebie, że po niej na wierzchu pojawiają się śmieci do tej pory gdzieś tam schowane, ukryte i zapomniane.
   Podobnie stało się 25 października. Na wierzch wyszły" śmieci". Zatryumfowali ludzie z wyrokami, bez żadnych kompetencji, bez wyobraźni bez... przygotowania.
Pojawiają się liczne komentarze i oceny takiego stanu. Zgadzam się z wnioskami red. Tomasza Lisa, który dość trafnie opisał mechanizmy dojścia do pełni władzy PiS.
Zgadzam się również z opinią umieszczoną na FB , nie pamiętam już kogo a mówiący o tym, że zaniedbaliśmy edukację obywatelską, prodemokratyczną, no ale kto ma kształtować tą edukację, jeśli sam osobiście jednego z nauczycieli historii w liceum, członka PiS, który nie dostrzega analogii w retoryce i działaniach Jarosława K. z tym co stało się w Niemczech w 1933 roku.

   Będąc na wakacjach w tym roku w moim rodzinnym mieście Ustrzyki Dolne, podziwiałem rozwój tego miasta. Odnowiony rynek, uzupełniona zabudowa pierzei południowej, ul. Bełzka w końcu przypominająca ulice w mieście a nie na wsi, nowa hala sportowa itd., itd. - dlaczego mieszkańcy odrzucili w wyborach burmistrza, który do tego doprowadził? Zapomnieli, że rynek to był zarośnięty krzakami i drzewami skwer, otoczony parkingami, miasto było bez charakteru i bez jakiejś wizji miasteczka, ot .. takie kilka domów i trzy u lice na krzyż.
Podobną amnezję mają mieszkańcy kraju, zapomnieli, że wybudowano autostrady, odnowiono nasze miasta, kraj przeszedł bez recesji przez kryzys ekonomiczny, który wstrząsnął całą Europą i pognębił bogatsze kraje. Tak to już chyba jest, że łatwo przyzwyczajamy się do dobrego i szybko zapominamy jak żyło nam się bez tych udogodnień, przed poprawą. Chcemy więcej i więcej.

   Czy można było zarówno w Ustrzykach jak i w Polsce zrobić więcej i lepiej? Na pewno tak. Pamiętać jednak zawsze należy, że nie popełnia błędów ten co nic nie robi.

Jeszcze jeden aspekt porażki sił demokratycznych chciałbym poruszyć a mianowicie to o czym wspomniała p. Ewa Wilk w artykule „Nie myślę, a jestem” w przedwyborczym jeszcze wydaniu „Polityki” opisuje ona tam zjawisko z jakim zmagamy się w Polsce a mianowicie analfabetyzm funkcjonalny. Ciekawy artykuł. Analfabetyzm ten to nie tylko domena Polski ale całej Europy i świata z tym, że na zachodzie z tym się walczy a u nas temu się hołubi bo łatwiej jest rządzić i pozyskiwać głosy wśród ludzi zagubionych. Sukces „plastika” i teraz demagogicznej, jęczącej Beaty polega na wykorzystaniu właśnie tego zjawiska. Hasła sprzeczne ze sobą, obietnice nieracjonalne i niemożliwe do wprowadzenia w życie to nic, do ludzi to nie trafia, jak i opieranie się na odpowiedzialnym i racjonalnym tłumaczeniu , że coś jest nie do przeprowadzenia bo brak jest zabezpieczenia finansowego projektu. Jak jednak wytłumaczyć w kampanii wyborczej zasady budowy budżetu państwa ludziom nie potrafiącym wyliczyć oprocentowania i zysków z lokat. Polecam jeszcze raz ten artykuł.

   Stało się. Jaki wybór zapadł taki zapadł i musimy z tym żyć. Za te przyszłe rządy niestety zapłacimy WSZYSCY. I to jest smutne w tej całej sytuacji.

   Może jednak tak miało być, by wszystkie śmieci wyszły na światło dzienne, bo gdy przyjdzie czas sprzątania to łatwiej będzie je usunąć, zebrać i wyrzucić tam gdzie ich miejsce- w polityczny nie byt.
Na dziś nam pozostaje jedno patrzeć na ręce tym ludziom by jak najmniej zniszczyli i jak najmniej nam zaszkodzili- trudno będzie, ale nie mamy innego wyjścia. Czekamy na ile jęcząca będzie samodzielna, bo sam Jarek rządzić Polską nie potrafi co już raz udowodnił. Rządzenie krajem to nie rządzeniem w partii, kierowanie lizusami- tu są ludzie o nie zawsze takich samych poglądach i nie da się ich zwolnić, wydalić czy też zastraszyć.
Tylko, czy Beata jest w stanie rządzić Polską skoro nie potrafiła miastem?


   Zobaczymy. Szkoda tylko zmarnowanych lat. Nie, nie sądzę by przetrwali pełną kadencję. Nie potrafią i nie dadzą rady a winą obarczą media i opozycję- jak zwykle.  

niedziela, 25 października 2015

Jesień, jesień....

    Nigdy nie lubiłem pogrzebów a i teraz nie jest to dla mnie przyjemność uczestniczenie w takich uroczystościach ale dziś żałuję, że nie mogłem być na dwóch niedawno odbywających się.
Cóż, chyba to już z nami tak jest, że im więcej życia za nami a mniej przed, to zmieniamy swe obyczaje- nie, nie tak do końca- ja nadal nie lubię i chyba nigdy nie będę w stanie zaakceptować pożegnań na cmentarzach. Są ludzie, znam ich, którzy „biegają” po pogrzebach, nawet ludzi których dobrze nie znali. Może to takie czerpanie sił i otucha, że tym rzem to jeszcze nie ja, może to swoiste zaczarowywanie przyszłości i śmierci-oswajanie się z nią.
Nie, dla mnie odejście to „odejście”. Było się i nie jest. Ot i wszystko. Co po człowieku pozostaje? Nagrobek nad który może kiedyś ktoś przyjdzie i zatrzyma się chwilę? Nagrobki, ceremonie pogrzebowe nie są chyba tyle ważne co to co człowiek pozostawił po sobie w sercach i umysłach innych ludzi. Ważne są myśli i emocje jakie wywołuje się w ludziach. To są wspomnienia czasem radosne, czasem śmieszne, a czasem smutne ale zawsze jakieś- to ślad jaki pozostawiamy po sobie.
Można jeszcze wspomnieć o biologicznym sensie naszego trwania i odejścia a więc o przekazaniu życia następnym pokoleniom, powieleniu własnego DNA.

   Popijając dziś rano kawę patrzyłem jak za oknem , powoli porywane lekkim wiatrem opadają liście z drzewa. Prozaiczny widok i w sumie trochę kiczowaty w swym pięknie. Taka sobie metafora życia. Rodzimy się , rośniemy, piękniejemy, zachwycamy będąc w stanie pełnego rozkwitu a potem najpierw z wolna tracimy swe kolory, kształty by w końcu porwanym być przez wiatr opadamy na ...ziemię bezwolnie i bez życia.

    Opisywałem już moje zafascynowanie filmem „American Beauty” , jest tam przepiękna scena tańczącej na wietrze plastikowej torebki, reklamówki. Przepiękna scena bo przekłada się bezpośrednio na życie bohaterów filmu. Wzloty i upadki, uniesienia i poddanie się sile przeznaczeniu, chwilowe zatrzymanie jakby w zastanowieniu i ponowny wzlot by spać z impetem na beton- bo takie jest to nasze trwanie. „Marność nad marnościami” rzekłby mnich ze średniowiecznego klasztory ale go na szczęście tu nie ma. Ta scena i w ogóle ten film bardzo do mnie przemawia (akcja też jest umiejscowiona na początku jesieni a kończy się widokiem ogołoconych drzew i liści zalegających na ulicy).

    Dlaczego mimo takich obrazów tyle we mnie optymizmu i planów na przyszłość? Bo to nasze życie dlatego, że takie kruche należy maksymalnie wykorzystywać, czerpać z niego ile się da, nie tyle otaczać się rzeczami ile emocjami i przeżyciami- bo to w nas pozostanie do końca naszych dni i to pozostawimy po sobie innym. Dlatego między innymi pisze te słowa. To nic, że dziś zesłany jestem do „Kubryka Davy'ego Jons'a”- wrócę i wezmę swoją Małgorzatę w lot.... jak Mistrz. I jak u Bułhakowa ruszy moja Małgorzata na bal, na Bal Życia. Miałczyński w „Nic śmiesznego” całe swoje życie czekał na swą Małgorzatę a ja już z Nią jestem, może on nigdy nie był Mistrzem. Ponownie zaśmiejemy się pełnią uśmiechu i rozradujemy swe serca otaczającym nas pięknem świata. To nic, że kraj cofa się o kilkanaście lat, to nic, że lekceważą naszą pracę, to nic,że jesień, to nic, to nic – bo świat niesie w sobie tyle dobra, że mimo tych przeciwności warto się starać i trwać razem.
Czy może być coś piękniejszego i bardziej odmładzającego niż szczery uśmiech osoby ukochanej, niż wspólne dreptanie po ulicach zwiedzanych miast z głowami uniesionymi wysoko by jak najwięcej chłonąć piękna tych miejsc, niż wylegiwanie się na plaży, kombinowanie jak zamówić kawę nie znając języka francuskiego? Co może zastąpić radości z odkrycia jak w obcym kraju obsługiwać krany lub kupić bilet tramwajowy w automacie? Te wszystkie emocje są naszym życiem. „To” po nas zostaje w opowieściach, na zdjęciach, w pamięci bliskich i w końcu w mojej pisaninie. Bo w tym jest sedno naszego istnienia by odcisnąć swój obraz w przemijającej rzeczywistości i poprzez ten obraz trwać w nieskończoność.
    Bo My, ja- Mistrz i Małgorzata- żyjemy młodzieńczą naiwnością i życzliwym podejściem do świata, bo My wierzymy w ludzi i ich uczciwość. Może dlatego, że żyjemy wśród młodych i jeszcze nie doświadczonych ludzi. Uczymy ich jak unikać problemów i jednocześnie obcując z nimi popełniamy też podobne jak oni błędy naiwności- bo młodość jest w nas. To, że bagaż życia już dość upchany i trochę ciąży ale jeszcze drzemie w nas chęć by pójść z życiem w zapasy i wygrać. Bo oprócz młodzieńczej naiwności jest też w nas siła młodzieńczego entuzjazmu i przebojowości.
Skąd bierzecie na to siłę? Jak to skąd? Z tego że jesteśmy razem.
   Samotny człowiek jest może jest wolny, może jest mu taniej i swobodniej ale i narażony jest na większe niebezpieczeństwa- łatwiej go złamać. Wspólnie, gdy ma się wsparcie choćby słowem to jakoś udaje się przetrzymać nie jedną burzę.

   Miało być o liściach, o jesieni a wyszło... jak wyszło.
Tęsknię.

    Tak to jest w Kubryku Jons'a- nic nie jest tym czym jest chyba, że nim jest- a więc nie zawsze liść jest ważny w jesieni.


niedziela, 11 października 2015

Wybory coraz bliżej...

Już niedługo wybory parlamentarne więc ośmielę się w tej sprawie zabrać głos.

   W pierwszej kolejności wymienię na kogo na pewno nie zagłosuję i dlaczego.

   PiS- nie mam choćby jednego powodu by oddać na nich głos. Po prostu nie ma takich powodów. Obłuda, fałsz i zakłamanie. Powodów dla których nie warto oddać na tą partię głosu jest co najmniej tyle ile kandydatów.

Jarek K. -to człowiek wyrwany z kontekstu, żyjący jakby w innej rzeczywistości opowiadający dyrdymały ale w sumie szczery gdy twierdzi, że interesuje go jedynie jedno- pełnia władzy i nie ważne jakimi sposobami ma to uzyskać. Dla niego nie ważne czy uczciwie, czy zgodnie z prawem ważne by dostać to o czym marzy- władzę. Mówi to otwarcie na spotkaniach przedwyborczych i o dziwo nikt tego nie dostrzega oprócz takich jak ja, T. Lis D. Passent i inni- dociekliwych obserwatorów.

Antek tzw. Policmajster – nawiedzony człowiek, twierdzi różne rzeczy a gdy brak mu na to dowodów tym gorzej dla dowodów. Człowiek z natury swej zły. Jeśli zło może przybrać kształt człowieka to moim zdaniem przybrało postać jego. Do czego się nie weźmie to zrobi to źle i byłoby to może i śmieszne gdyby nie fakt, że po likwidacji WSI przez niego i w jego sposób polała krew polskich żołnierzy- tu już żartów nie ma. Ten człowiek powinien za to odpowiedzieć karnie a nie brylować w światłach jupiterów robiąc głupie miny i opowiadając bzdury na temat zamachu.

P. Sobecka i p. prof. Pawłowicz- obraz nędzy i rozpaczy umysłowej. Wypowiedzi i zachowanie na sali sejmowej tych pań dyskwalifikują je automatycznie.
Szydło Beata- no cóż, autor sukcesu plastikowego PAD ciągnie dalej swą grę w obiecywanki i nic to , że z góry wiadomo iż nie da się ich zrealizować ale jak raz głupi naród to kupił to może jeszcze raz się uda a po wyborach coś im się tam powie „głupiej gawiedzi”, że chciała ale poprzednicy tak popsuli Państwo, że mimo chęci ale nie może dać tego co obiecała- ot, taka polityka.
Miałem na pani Szydło zakończyć ten etap ale nie mogę pominąć jednej Pani, którą uwielbiałem oglądać w podczas dyskusji telewizyjnych p. Wróbel. Ta kobieta ma zadziwiającą zdolność utrzymywania jednolitego poziomu. Jest jak walec drogowy – nie do zatrzymania. Wszystkie jej występy telewizyjne są takie same a mianowicie po 2 min. programu oskarżając wszystkich obecnych o brak kultury i niedopuszczanie jej do głosu, przejmuje narracje i nie dopuszczając oponentów a i samych prowadzących do głosu wygłasza swoje zdanie ,choćby nie na temat ale zagaduje całą audycję – normalny człowiek po wygłoszeniu takich zdań ze wstydu by się pod ziemię zapadł ale ona nie- jest zadowolona, uśmiechnięta pełna samouwielbienia. Niesamowity egzemplarz.

   Nie zagłosuję na PSL – jak już dawno pisałem to partia rodzinna i dbająca tylko o swoich i swoje rodziny. Ostatnie afery wyciągnięte na światło dzienne to tylko szczyt góry lodowej. A gdyby przyjrzeć się bliżej.., to strach. Witos chyba się w grobie przewraca.

Na kogo chciałbym oddać głos ale....

   Na PO... ale niestety pani Kopacz to nie Tusk. Dała sobie narzucić styl walki jaki stosuje PiS tyle, że na tym polu nie ma szansy wygrać.
Obiecywanki PiS to tylko obiecywanie ale p. Kopacz ma za plecami 8 lat rządów PO- więc komu wyborca prędzej uwierzy? Platformie która rządziła przez 8 lat i nie zrealizowała swoich poprzednich obietnic? Gdyby pani Kopacz objęła tekę premiera zaraz po wyborach na drugą kadencję PO to bylibyśmy zupełnie w innych realiach ale niestety tak się nie stało a dziś jest za późno.
 Będę głosować za senatorem J. Michalskim bo mam tą przyjemność znać Go osobiście i wiem, że to dobry wybór.


    Na Zjednoczoną Lewicę byłbym głosował gdyby z mojego regionu kandydowała pani Barbara Nowacka lub prof. Kołodko. Pani Nowacka robi wrażenie nie tylko urodą ale i inteligencją. W jej wystąpieniach widzę nie tylko lewicowość poglądów ale i realizm w możliwościach budżetowych państwa. Jest w jej poglądach również to co mnie jako katolika pociąga a więc oddzieleniu państwa od kościoła. Uznaniu wyznawania wiary za tą sferę osobistą każdego obywatela w którą państwo nie powinno ingerować. Likwidacja Funduszu Kościelnego, usunięcie nauczania religii ze szkół oraz likwidacja ordynariatów w wojsku, policji, służbie więziennej, służbie celnej i innych instytucjach to zaoszczędzone miliony złotych w budżecie bez żadnych strat dla funkcjonowania państwa i obywateli.

Na Nowoczesną.pl p. Petru gdyby nie jego powiązania z sektorem bankowym (być może to tylko taki „ogon” przeszłości).
Nowa Twarz w polityce, nowe spojrzenie na ekonomię w kraju. Może faktycznie czas na przebudowę budżetu i na nowe pomysły aby tenże budżet zreformować. Być może nowe podejście do gospodarki pozwoli na uczynienie jej bardziej konkurencyjnej i atrakcyjnej dla kapitału zagranicznego. Nie można dłużej konkurować w Europie oferując jedynie tanią siłę roboczą bez nowych technologii, bez progospodarczych założeń podatkowych i nowym podejściu do budowy tzw. klasy średniej. Podoba mi się osobiście również stosunek do KRUS-u i do branży górniczej.
Może tu jest szansa na rozwój.

   Na Kukiza.... no nie. Jego wolę jednak słuchać jak śpiewa, bo teraz to co czasem wygaduje to … szkoda słów. A miało być tak pięknie, tak inaczej a jest tylko śmieszniej.

   Tak więc o mój głos do sejmu ( do Senatu już wybrałem) walczy tylko PO, Zjednoczona Lewica i Nowoczesna.pl – kto zwycięży? Powiem przed 24 października.

   To tylko taka pobieżna ocena i nie wszystkie argumenty jakie mam na temat powyższych ale w sumie oddaje sedno sprawy.

Islamizacja Europy?

Islamizacja Europy.

   Czy faktycznie jest czego się bać? Moim zdaniem i tak i nie, zależy jak na to spojrzeć.
Europa w swoich dziejach już nie jeden raz przeżywała najazdy wyznawców islamu i jak do tej pory potrafiła się obronić przed tym obcym jej kulturowo żywiołem.

   Należy się zastanowić jak dziś wygląda świat arabski bo to on jest głównym nośnikiem islamu.
Cywilizacja arabska rozkwitała do ok. XIV wieku. Do dziś pozostały wspaniałe dzieła świadczące o wielkości tejże cywilizacji zarówno w postaci wspaniałych zabytków architektonicznych jak i utworów literackich. To dzięki arabom przetrwały dzieła starożytnych greków czy rzymian bo w przeciwieństwie do średniowiecznej Europy arabscy myśliciele potrafili dzieła starożytnych czytać i ich myśl rozwijać stąd też wspaniały rozwój medycyny arabskiej, filozofii, matematyki i astrologii. Arabom zawdzięczamy choćby liczby arabskie (rzymskie były niepraktyczne w stosowaniu). Arabowie to byli wspaniali żeglarze, kupcy i podróżnicy opisujący swe wędrówki. Templariusze wzorowali się na arabskich kupcach tworząc sieć swoich zamków-faktorii i wprowadzając obrót bezgotówkowy w Europie dochodząc tą działalnością do potęgi finansowej (co akurat stało się przyczyną upadku).

   Półwysep Apeniński zajmowany był w średniowieczu przez arabów, a Kordoba czy Alhambra do dziś jest podziwiana jako wzór sztuki architektonicznej i budowlanej. Swoją drogą ciekawie wygląda zestawienie tychże miast z ówczesnymi miastami Europy chrześcijańskiej. Z jednej strony wodociągi, kanalizacja, fontanny, przestrzeń i lekkość budowli a z drugiej strony brud, smród rynsztoków i ciężki styl romański czy gotycki.
Wyprawy rycerstwa przeciw Maurom doprowadziły do wyparcia arabów z półwyspu Apenińskiego i trudno powiedzieć czy dzięki zdolnościom rycerskim czy też smrodem i chorobami.
Wielokrotnie potem również starcia pomiędzy światem arabskim i chrześcijańskim miały miejsce czy to podczas niefortunnych wypraw krzyżowych, czy też w obronie Bałkanów a nawet Wiednia.

    Czas świetności cywilizacji arabskiej minął jednak bezpowrotnie. Co legło u podstaw przyczyn upadku tej wspaniałej kultury? Moim zdaniem wszędzie tam gdzie religia staje się nadrzędna w stosunku do kultury i państwa następuje marazm lub upadek. Tak działo się w starożytnym Egipcie gdzie po latach świetności gdy do władzy doszli kapłani rozpoczął się upadek i schyłek państwa faraonów. Rzym też był potęgą dopóki chrześcijaństwo nie zaczęło odgrywać znaczącej roli a po ustanowieniu go religią państwową przez Konstantyna Wielkiego rozpoczął się upadek i rozpad. Średniowieczna Europa z religią panującą to marazm kulturowy i cywilizacyjny a potem kontrreformacja i cofnięcie rozwoju cywilizacji o dziesiątki lat. Nie trzeba szukać daleko to co w Polsce dziś się odbywa ma podobne mechanizmy, gdy kościół wtrąca się w każdą dziedzinę życia powoli umiera sztuka a kultura poddana cenzurze nie jest w stanie się wybić.

    Wracając do cywilizacji arabskiej to Europa wielokrotnie przeżywała również swoistą fascynację tą kulturą. Prawie w każdym większym zamku Europy można zwiedzać komnaty w stylu arabskim, mauretańskim czy też orientalnym. Polska jako niby „przedmurze chrześcijaństwa” też była pod wrażeniem tejże fascynacji światem islamskim. To szlachta polska przyjęła za swój strój kontusz wzorowany na orientalnych przesłankach, to polska szabla jest wzorowana na wschodniej broni białej a samo doszukiwanie się swoich korzeni w mitycznym ludzie sarmackim to nawet więcej niż fascynacja wschodem. Zresztą w Polsce od prawie 600 lat żyją potomkowie Tatarów wyznający islam i nic z tego nie wynika.
Islamska Turcja z którą przez setki lat walczyliśmy na pograniczu nigdy nie uznała rozbioru Polski a Watykan -TAK, Turcja dawała schronienie polskim powstańcom a Watykan potępiał każdy zryw niepodległościowy Polaków.
Przez setki lat w Europie żyli wyznawcy Islamu dzieląc z narodami w których przyszło im żyć dolę i niedolę , czasy świetności i czasy wojen wnosząc swój wkład w rozwój i kulturę.

   Skoro jak piszę, tak wiele zawdzięczamy światu islamskiemu to dlaczego twierdzę , że jednak jest czego się obawiać?
A to dlatego, że dzisiejszy świat islamu to świat wojny religijnej. Islam jako religia w swej podstawie to religia pokoju i wolności ale dzisiejsze odłamy islamu z jakimi mamy do czynienia to barbarzyński ruch pochwały śmierci w imię Boga. To co Europa przerabiała w Średniowieczu Arabowie przerabiają dziś tyle, że zmienił się oręż i jest zupełnie bardziej niebezpiecznie.
Jest czego się obawiać też i dlatego, że to co dla Europy jest szczytem osiągnięcia cywilizacyjnego w więc tolerancja, wolność jednostki, poszanowanie życia to dla islamistów jest oznaką słabości i tu widzą swoją szansę zdobycie przewagi.
Niestety już Kopernik stwierdził, że gorsze wypiera lepsze ( jemu chodziło co prawda o pieniądz) ale w tym przypadku może i tu mieć rację.


    Czy chrześcijaństwo ma szanse przeciwstawić się zjawisku islamizacji? W obecnej postaci nie. Struktura kościelna jest zbyt mocno przywiązana do przywilejów i do władzy by sięgnąć do tego co w tej religii jest jej potęgą. Sam Franciszek nie da rady.

sobota, 10 października 2015

Ach Ci Amerykanie.

   Często zastanawiałem się skąd u Polaków taka fascynacja Ameryką czyli USA. Gdzie ma swoje korzenie? Czy to podłoże historyczne bo w końcu Kościuszko i Pułaski walczyli o wolność i niepodległość ameryki? Czy też wpływ na to mają filmy lub literatura?

   USA to kraj wielki i kraj o dużych możliwościach, kraj w którym niby wszystko jest możliwe. Kraj gdzie niby każdy ma szanse zrealizować swe marzenia. Jak jest w rzeczywistości to mogą opowiedzieć ci którzy wrócili lub chcieliby wrócić ale nie jest to takie proste bo powroty z ameryki są droższe, dużo droższe niż Anglii czy Irlandii.
Może to też być pokłosie wielkiej emigracji z lat przedwojennych gdzie emigranci wspierali później finansowo rodzinę pozostawioną w kraju choć ciekawe, że nie ma tego sentymentu do np. Brazylii gdzie dotarła fala naszych emigrantów i zajmowali dość wysoko postawioną rangę.
Nie to jednak jest głównym tematem dzisiejszego artykułu lecz zwrócenie uwagi na fakt, że nasza fascynacja USA jest raczej irracjonalna.
   Amerykanie dość boleśnie przeżyli I wojnę światową, podobnie jak większość narodów w nią zaangażowanych. Po tej hekatombie nastał czas izolacjonizmu – nie angażowania się w żadne konflikty zbrojne za granicą. Do tego stopnia było to zinstytucjonalizowane że Roosevelt nie mógł bez gody parlamentu podjąć decyzję o wysłaniu do objętej II wojną światową Europy a jedynie po cichu wspomagać Wielką Brytanię w oporze gospodarczo. Dopiero przedwczesna i dość kuriozalna decyzja Hitlera o wypowiedzeniu wojny USA otworzyło pełnię możliwości udziału w II wojnie światowej na terytorium Europy.
   Od tego czasu amerykanie stali się otwarci na świat a wręcz odrywali rolę światowego żandarma.
Moim zdaniem do tego faktu przyczyniły się dwa fakty a mianowicie kryzys światowy w 1926 r. i właśnie druga wojna światowa. Wielki Kryzys pokazał jak niebezpieczna jest ekonomia i gwałtowne załamanie na rynkach finansowych dla gospodarki a wojna pokazała, że przemysł zbrojeniowy potrafi ochronić przed spadkiem koniunktury w gospodarce. Wszak zbrojeniówka to najbardziej dochodowa gałąź gospodarki (udowodnił to Hitler wyciągając Niemcy z upadku gospodarczego).
Od tego czasu wojsko i przemysł zbrojeniowy USA to oczko w głowie kolejnych prezydentów.
„Zimna Wojna” ten stan utrzymywała a środki na zbrojenia nakręcały naukę, postęp technologiczny i … angażowanie się we wszystkich rejonach świata.
Podział na strefy wpływów pomiędzy dwoma mocarstwami dawał jednak pewną równowagę i tym samym w miarę stabilny stan na świecie. Była owszem cicha wojna podjazdowa jak np. rakiety na Kubie czy wspieranie dostawami broni talibów w Afganistanie ale wszystko to było pod jakąś kontrolą. ZSRR i USA rozgrywały swa partię szachów na mapie świata wspierając reżimy lub wspierając rewolty – ZSRR na Kubie, Iraku czy też Libii a USA Chile, Pakistan, Talibowie itp.
Gdy upadł ZSRR świat stanął przed wyzwaniem a tym samym i USA. Zaczął się walić dotychczasowy układ sił. Pozbawione „nadzoru” kraje jak np. Jugosławia pogrążył się w wojnie domowej, Europa wschodnia wybiła się na niepodległość, w krajach afrykańskich i w Azji doszło do obalenia dyktatur i zastąpienia ich innymi.

    Ameryka jako jedyny kraj zdolny do interwencji w zapalnych rejonach świata  nie zdał jednak egzaminu. Gdzie nie pojawiali się amerykańscy żołnierze tam dochodziło do totalnej wojny domowej, gdzie amerykanie chcąc przejąć nadzór nad krajem tam powstawał chaos i tragedia tysięcy ludzi.
Przykład? Irak i obalenie Husajna doprowadziło w konsekwencji do powstania ISIS, wspieranie obalenia Kadafiego w Libii – fala uchodźców w Europie, obalenie Talibów w Afganistanie pogrążyło ten kraj w chaosie i oddanie go w ręce terrorystów.
Sami amerykanie choć może w sposób nie zamierzony podkręcili skale terroryzmu islamskiego szkoląc bojowników w Afganistanie, Libii czy Syrii i dostarczając im sprzęt wojskowy.
To co dziś mamy na granicach Europy zawdzięczamy Stanom i ich krótkowzrocznej polityce. Nie są ani odrobinę lepsi od Rosji i uprawiają własną politykę nie bacząc na nieszczęścia, które swymi działaniami sprowadzają. Liczy się dla nich interes, pieniądze, władza, rynki zbytu i pozyskanie surowców. Potrafią rozpętać wojnę by zdobyć ropę a gdy sobie nie radzą wycofują się pozostawiając zgliszcza i skazując miliony ludzi na cierpienia. Robią to pod szczytnymi hasłami niesienia demokracji i humanitaryzmu ale nikt tak naprawdę chyba już w to nie wierzy.

   Demokracja na terenach arabskich afrykańskich siłą rzeczy jest nie możliwa do wprowadzenie- nie ta kultura i nie ta świadomość społeczna.

   Gdyby prześledzić historię to dziwnym trafem czas angażowania wojsk amerykańskich w świecie pokrywałby się ze cyklem spowolnienia gospodarki światowej. Czyli USA wspierają swą gospodarkę wywołując konflikty. To może zbyt śmiała teza ale coś w tym jest .

   USA to symbol demokracji i wolności obywatelskich- to brzmi trochę dychotomicznie.
To nie gdzie indziej tylko w USA narodziła się Eugenika doskonalona przez nazistów w obozach śmierci, nie wspomnę tu o eksperymentach na ludziach przeprowadzanych na bezdomnych (włóczęgach) i upośledzonych umysłowo przeprowadzanych na terytorium Stanów Zjednoczonych, to w USA rasizm osiągnął swoje apogeum i dopiero determinacja prezydenta Kennedy'ego położyła jej kres, to CIA prowadziła swoje eksperymenty na dzieciach z domów dziecka w celu stworzenia idealnego mordercy na tyłach wroga.
Lansowany przez dziesięciolecia w filmie, sztuce i telewizji obraz ameryki jako kraju sielanki i możliwości ni jak nie współgra z rzeczywistością.
Owszem, jest to kraj WIELKI i o wielkich możliwościach ale nie jest on tym wybrańcem narodów za którego się uważa. Gospodarka USA jest w stanie udźwignąć wielkie ciężary jednak nie czyni z niej hegemona świata.
Ostatni kryzys Europy związany z uchodźcami to właśnie wynik działań USA nie liczącego się z innymi partnerami a nawet sojusznikami.
Trafnie stosunki USA a resztą świata określił Radek Sikorski – jasno , precyzyjnie i trafnie. Można się obrażać za styl wypowiedzi ale sedno sprawy jest jakie jest.