Wczoraj pisałem o bliskich i o tym jak to dobrze, że są z nami. Jaką wartością jest ich obecność.
Nie minęła godzina od publikacji jak dotarła do mnie wiadomość o śmierci Ani Przybylskiej.
Smutne, złe wieści.
Tak się składa, że nie miałem okazji poznać tej Kobiety osobiście. Nigdy już nie będę miał tego zaszczytu. Też smutne.
Podziwiałem jej urodę i śledziłem jej karierę. Robiła na mnie zawsze wrażenie delikatnej, ciepłej i wrażliwej osoby- takiej „co to, do rany przyłóż”.
Dziś wiele jest artykułów na Jej temat. I nic w tym dziwnego, miała w sobie ten dar, że budziła sympatię u wszystkich- rzadka to zdolność. Odeszła w kwiecie lat.
Przegrała walkę z chorobą, choć się bardzo starała. Miała dla kogo żyć, bo jak sama określiła Jej życiową rolą była Rodzina.
Jej Rodzinie składam swe wyrazy współczucia płynące z serca.
Starożytni Egipcjanie wierzyli, że człowiek żyje dopóki znane i pamiętane jest jego imię dlatego też uważam, że Ania żyje i będzie żyć bo znalazła swe miejsce w naszej pamięci i sercach.
Cześć Jej Pamięci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz