sobota, 27 września 2014

Zobaczyć Zgorzelec i ... żyć!

   O Zgorzelcu wiedziałem do 2009 roku tyle, że jest. Gdzieś tam, daleko miasto podzielone granicą polsko-niemiecką i Nysą. Wiedziałem też, że to miasto gdzie mafia robi swoje interesy, ciemne interesy.

   Z racji swej pracy miałem tez do czynienia z ludźmi ze Zgorzelca jako zatrzymanymi za przemyt papierosów z Ukrainy. Pełniąc służbę i widząc rejestrację DZG wiedziałem, że samochód jest do zatrzymania. Na logikę po co ktoś miałby jechać przez całą Polskę jak nie po fajki, prochy lub wódę? Cóż takie człowiek miał już odchyłki zawodowe, że jadąc samochodem to zwracało się uwagę na tablice rejestracyjne i wg. nich typowałem samochody do kontroli.

   Tak jak wspomniałem, do 2009 roku, jak by mi ktoś powiedział, że zamieszkam w Zgorzelcu to bym mu poradził chyba wizytę u lekarza i to na pewno nie u urologa.

Moja pierwsza wizyta w mieście nad Nysą to jednodniowy wypad 6 czerwca 2009 roku. Dość niesprzyjająca pogoda, deszczyk, mżawka ale to nic. W tym dniu zobaczyłem miasto i odwiedziłem od razu Niemcy jadąc nad Berzdofersee. Jezioro wtedy jeszcze było napełniane, pompy pracowały ale już wtedy zbiornik robił wrażenie. W sumie w tym dniu nie miałem głowy do oglądania miasta. Dopiero drugi przyjazd po dwóch tygodniach i to na dwa dni pozwolił mi na zobaczenie gdzie ja trafiłem. Gdy powiedziałem, że chcę odnaleźć charakter miasta, moja znajoma zgorzelczanka parsknęła śmiechem,
- Że co chcesz znaleźć?
- Charakter tego miasta. Każde miasto ma jakiś klimat, charakter.
- No to ci już powiem, żebyś nie marnował czasu- to akurat miasto nie ma charakteru, to zbieranina ludzi wsadzonych do poniemieckich domów i tyle.
Nie dałem jednak za wygraną, szukałem i po paru wizytach, po kilku dniach łażenia po ulicach i szukaniu ciekawych miejsc w okolicy doszedłem do przekonania, że to fajne miejsce do życia. A gdy jeszcze w deszczowy, listopadowy wieczór pospacerowałem po starówce Görlitz to zostałem oczarowany.

   Magia tego miejsca działa nie tylko na mnie, podziałało na moje dzieci, moją rodzinę. Pod wrażeniem są też osoby przyjeżdżające służbowo do naszego miasta i zatrzymują się u mnie w pokojach gościnnych.

Bo czy można się oprzeć takim widokom?


Tu akurat wizytówka czyli kościół Św. Piotra i Pawła. Choć widać, że deszcz to i tak architektura robi wrażenie.
 
Ratusz, najpiękniejszy w tych okolicach. Nawet Jeleniogórskiemu duuużo brakuje. Widać tu bogactwo jakie cechowało to miasto w poprzednich wiekach.

   Zgorzelec to miejsce gdzie z historią spotykamy się prawie na każdym kroku. Historia tych ziem jest bogata i dość dobrze udokumentowana a zabytków materialnych dawnych lat jest wiele.
To wszystko opiszę innym razem, ale jedno wam powiem-
To jest miasto w którym ja osobiście dobrze się czuję, to miejsce ma dobrą energię. 

Z wielu miast jakie było mi dane odwiedzić tylko kilka miało taką energię- Kraków, Kamieniec Podolski, Tarnów, rumuńska Sighisoara i oczywiście  Paryż.

I na dziś, tym kończę.                                        

2 komentarze:

  1. Zamieszczone zdjęcia w ogóle nie przedstawiają Zgorzelca tylko niemieckie miasto Görlitz. Zgorzelec nie ma żadnego ratusza, rynku ani tym bardziej interesujących zabytków. Nie ma się czym pochwalić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgorzelec i Goerlitz to urbanistycznie jeden organizm, jedno miasto tyle, że podzielone pomiędzy dwa państwa. Mimo tylu lat od wojny te założenia ubanistyczne nie uległy zmianie. Zabytkowa jest Górnołużycka Hala Chwały, jeden z najdłuższych w Polsce a najdłuższy w Niemczech wiadukt kamienny, Replika słupa poczty Saskiej a więc i Polskiej (wtedy była unia Polsko -Saska) , Zabudowania Kruczego Folwarku, Dom Jakuba, Młyn nad Nysą. Nieopodal Nysą przeprawiał się ze swymi wojskami August Mocny Sas, Przez nasze miasto Napoleon wyruszał na Rosję i tędy wracał, itp. trochę tej historii jest np. Bitwa na Moysie. Trzeba tylko poznać historię tego miasta.

    OdpowiedzUsuń