piątek, 19 września 2014

Plaża kontra brzuch.

Miało być o plaży i kompleksach, no i jest.

   O romantycznych i reumatycznych aspektach spacerów plażą, brzegiem morza napisano już chyba tomy. Zdrowotne zalety pobytu nad morzem czytać możemy godzinami i każdy już chyba o tym wie. Ja zaś opiszę terapię psychologiczną jaką może przejść każdy człowiek mający kompleksy na temat własnej figury, wyglądu itp.

   Jako prawie 50-cio letni facet zacząłem nabierać kształtów... kobiety w ciąży. Nie pocieszało mnie powiedzenie „Nic tak mężczyzny nie upiększa jak samara coraz większa”. Mięsień piwny jak barwnie określa się zwykły brzuch większych rozmiarów, to coś co pojawia się u facetów i niestety nie upiększa. Każdy facet obarczony takim „bagażem” planując wyjazd nad morze zaczyna się zastanawiać jak się tego balastu pozbyć i podejmuje różne postanowienia- będę biegać, chodzić na siłownię, ćwiczyć - by gdy przyjdzie czas wyjazdu znowu mieć marsowy tors i smukłą sylwetkę przyciągającą wzrok kobiet. Postanowienia postanowieniami a życie jak to życie weryfikuje naszą silną wolę. Praca, obiadki u rodzinki, piwko, grille.

   Przychodzi czas wyjazdu i zastanawiamy się, patrząc w lustro – co poszło nie tak.
Brzuszysko nie tylko nie zmalało a czasem nawet wydaję się większe. Cholera.
Trudno, wczasy opłacone- jedziemy. A na miejscu dylemat – jak tu wyjść na plażę. Pierwsze nieśmiałe kroki i … im bliżej plaży tym bardziej pryskają nasze obawy.

Okazuje się, że:
- po pierwsze- takich brzuchatych facetów jest na pęczki,
- po drugie- otyłość na polskich plażach to widok jakby powszechny, cechuje mężczyzn, kobiety i nawet i to już niepokojące nastolatki,
- po trzecie- widzimy ludzi którzy mają o wiele bardziej poważne problemy ( zdrowotne- blizny ) i nie wydają się być tym jakoś napiętnowani ( bo i nie mają tak naprawdę powodów).

   Tak więc, nie warto patrzeć na swą sylwetkę pod tym kontem bo tak naprawdę, nie w samej sylwetce tkwi wabik na towarzystwo na wczasach ale przede wszystkim w chęci do wspólnego wypoczynku i zabawy.
I ja będąc na plażach w Międzyzdrojach pozbyłem się obaw co do mojego brzucha, choć dalej uważam, że coś z tym „śmietnikiem” warto byłoby zrobić.

   I na koniec jeszcze jedna uwaga co do Polskich plaż – dziwne to jakieś, poogradzane parawanami kawałki plaży i to tak gęsto, że ciężko dojść do morza by się kąpać. Na naszych plażach nie widziałem żadnej pani toples – może to i dobrze, może...
Nad Morzem Czarnym gdzie bywałem to raczej kobiety pozasłaniane były w mniejszości co nie zawsze było dobre i apetyczne.
Nawet nad naszym Bersdorfersee można spotkać stroje toples jak i kobiety kąpiące się całkiem nago- nikomu jakoś to nie przeszkadza. Czyżby nasza Polska pruderyjność daje o sobie znać, czy jeszcze nie jesteśmy gotowi na idee z czasów renesansu – nic co ludzkie nie jest nam obce.
Ja zawsze powtarzam- Nie możemy być przeciw nagości bo przecież pod ubraniem wszyscy jesteśmy nadzy. :-)

I tym optymistycznym akcentem kończę i zapowiadam następny wpis poświęcony Zgorzelcowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz