wtorek, 16 września 2014

Putin gireoj! Uraa...

   Dziś miało być o plażowaniu a raczej o tym jak pozbyć się kompleksów ale jak to w życiu bywa ( zgodnie z tytułem bloga) nowy temat zaprzątnął mi głowę.

   Wczoraj miałem okazję uczestniczyć w spotkaniu i dyskusji, która nasunęła mi taką myśl- dobra propaganda to klucz do sukcesów.
W spotkaniu na płaszczyźnie przyjaźni lub znajomości brała udział Rosjanka od lat przebywająca z rodziną w Polsce. Pewnie posiada polskie korzenie bo tak płynnie mówi po naszemu, że trudno byłoby wychwycić lekko wschodni akcent. Jej mąż to co innego, mimo lat nadal mówi łamaną polszczyzną.
Byłem u nich kilka razy i wiem, że oglądają programy telewizji rosyjskich co akurat nigdy mnie nie dziwiło, przecież Polacy na obczyźnie też oglądają nasze kanały TV – to już taka tęsknota za ojczyzną.

   Wracając do tematu, jak to zwykle bywa przy lampce wina tematów nie brakuje i o politykę zawsze się „zahaczy”. To jednak, co tak po wtrąconej uwadze na temat ostatnich wydarzeń na Ukrainie się stało to przeszło moje najśmielsze oczekiwanie.
Takich peanów na cześć Putina to nie słyszałem jak żyję. Wypowiadane z takim zaangażowaniem, że trochę z żoną osłupieliśmy. Dopiero po chwili nie wytrzymałem i zaprotestowałem.
Nie uważam, że najazd na terytorium państwa sąsiedniego to działalność na rzecz pokoju.
I wtedy się dowiedziałem, że to co oglądamy w naszej telewizji i przekazach zachodnich mediów to szkalowanie i zwykła propaganda a tak naprawdę to Ukraińcy walczą sami ze sobą. Samolot pasażerski to oczywiście strącili Ukraińcy by wywołać zamieszanie. Tak w ogóle to wszystko jest perfidną grą Obamy. To wszystko opisuję w duuużym skrócie.

   Momentami szczęka opadała i nie mogłem uwierzyć w to co słyszę.

   Silne jest oddziaływanie propagandy. Zwłaszcza rosyjskiej- w końcu to przez dziesięciolecia zdobywane doświadczenia w urabianiu zbiorowego myślenia. Goebbels chyba jednak musiałby się uczyć by dorównać.

Po załagodzeniu sytuacji ( bo my Polacy przecież nie lubimy Ruskich) i po całej imprezie odetchnąłem z ulgą, że jednak u nas takie pranie mózgów raczej nie ma szans na powodzenie. Zawsze znajdzie się ktoś, komu coś nie pasuje. Może to wada, a może czasem i zaleta narodowa.
I z tym, optymistycznym (chyba ) wnioskiem Państwa pozostawiam i zapraszam na następne spotkanie na necie. ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz