niedziela, 7 września 2014

Rozejm (?) na Ukrainie.

Wczoraj media ogłosiły z wielkim entuzjazmem – jest rozejm na Ukrainie.

   Dziś te same media pokazywały zdjęcia i relacje z walk i ostrzału artyleryjskiego. Przecież tak na dobrą sprawę wiadomo było z góry, że ten rozejm nie będzie przestrzegany.
Przedstawiony plan OBWE to parę punktów mających doprowadzić do zapanowania pokoju które tak naprawdę nie dają szans na wejście w życie.
Pozostanie obwodów donieckiego i ługańskiego w granicach Ukrainy i nadanie im większej autonomii nie satysfakcjonują żadnej ze stron więc nie ma szans na dłuższe utrzymanie tego stanu.
Przerabialiśmy taki układ na Bałkanach przed I wojną światową – przytaczam ten przykład z uwagi na rocznicę- stan, który był tylko krótkotrwałym rozwiązaniem i tak naprawdę tylko spotęgował siłę z jaką wybuchł konflikt.

   Ukraina jeśli chce być liczącym się gospodarczo partnerem Unii Europejskiej, a także dla stabilizacji gospodarczej potrzebuje utrzymania Donbasu w swoich granicach. Zbyt łakomy kąsek by z niego zrezygnować. Zachodnia Ukraina to raczej tereny rolnicze i niezbyt bogate w złoża naturalne (trochę ropy, węgla ). Spichlerz Europy jak nazywano dawniej te ziemie to przy obecnej nadprodukcji żywności w Europie nie będzie w stanie utrzymać gospodarki zwłaszcza, że rolnictwo jest zaniedbane i nisko wydajne.
   Z drugiej strony separatyzm nie wziął się znikąd. Donbas to przede wszystkim Rosjanie. Sztandarowe inwestycje ZSRR – kopalnie, huty, elektrownie- przyciągały do pracy ludność z różnych regionów kraju rad. Nie było z tym problemów aż do rozpadu Związku Radzieckiego i powstania wolnej i niepodległej Ukrainy, która „ nabyła” rejon Donbasu z całym dobrodziejstwem inwentarza a więc i mniejszościami narodowymi. Problemy z integracją tego rejony zresztą państwa nigdy nie był podejmowany- wydawało się, że sam z czasem się rozwiąże ale tak się nie działo, a wręcz odwrotnie. Mieszkańcy Doniecka czuli się wyzyskiwani, odnosili wrażenie, że więcej wkładają do budżetu Ukrainy niż z niego korzystają. Nie powinno więc nikogo dziwić, że gdy pojawiła się szansa i wsparcie ujawniły się siły dążące do połączenia z Rosją traktowaną tam jako naturalną alternatywę. Tym bardziej, że Rosja jawi się jako lepiej zarządzany kraj oferujący większe płace, większy socjal i prestiż.

   Zresztą, sam nie rozumiem trochę działania władz Ukrainy. Krym – oddany bez walki. Jak można liczyć na wojsko, które daję się rozbroić bez oporu. To niby kto ma bronić terytorium kraju jak jej jednostki oddają „zielonym ludzikom” magazyny broni?
Najbardziej aktywne w walce z separatystami są jednostki ochotnicze. Czemu skoro władze w Kijowie ogłosiły rosyjską agresję i wojnę to nie wezwały pod broń rezerwistów? Naturalną reakcją na atak na terytorium jest choćby częściowa mobilizacja, uruchomienie rezerw finansowych, przestawienie gospodarki na tory wojenne i prowadzenie działań obronnych.
Ogłoszenie częściowej mobilizacji co prawda rozdrażniłoby Putina ale też świadczyłoby o zdecydowanej postawie, a opinii światowej dałoby jasny sygnał, że wojna jest FAKTEM a nie tylko domysłem.


   To tylko moje rozmyślania na ten temat. Najbliższe dni przyniosą dalsze doniesienia o ustępstwach Ukraińców i dalsze ofiary. Niestety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz