Współczuję
górnikom a jednocześnie popieram Ewę Kopacz w swoim stanowisku.
Współczuję bo
rozumiem obawę utraty pracy i tym samym środków na utrzymywanie
rodzin, obniżenie poziomu życia bo w programy przekwalifikowania i
aktywizacji zawodowej nie wierzę bo to tylko maszynki do wyciągania
pieniędzy rządowych lub unijnych wykorzystywane przez firmy
szkoleniowo -doradcze a ludziom niewiele dają.
Górnicy ciężko
pracujący pod ziemią w bardzo niebezpiecznych warunkach winni
dobrze zarabiać i dla mnie to nie budzi żadnych kontrowersji.
Współczuję też
górnikom dlatego, że zostali wykorzystani. Ich ciężka praca była
wykorzystywana przez zarządy i kierownictwa kopań a także
działaczy związkowych na etatach.
Dla mnie to patologia by zarząd,
który doprowadza do nierentowności przedsiębiorstwa bierze tak
wysokie wynagrodzenia, premie i dodatki – pytam się za co?
Związkowcy zatrudnieni na etatach a jest ich w kopalniach multum też
tak naprawdę nie reprezentują interesów górników a jedynie dbają
o własne stołki i apanaże w porozumieniu z kierownictwem.
Kopalnie
otoczone są firmami, spółkami należącymi do osób powiązanych
personalnie z kierownictwami kopalń, które jako podmioty zewnętrzne
wykonują dla kopali usługi i wyciągają z kopalń olbrzymie
pieniądze, które muszą wypracować górnicy lub pochodzić z
budżetu państwa. Ponoć to otoczenie ma charakter mafijny i wejście
na ten rynek dla innego, nowego podmiotu, bez powiązań, nie jest
możliwy.
Najwyższy czas tą
całą patologię przerwać. Nie może być tak by kolejne miliony
złotych pompowane w kopalnie trafiały do kieszeń zarządów,
spółek zewnętrznych i związkowców a kopalnie nadal będą
nierentowne.
Kopalnia jak każdy inny podmiot na rynku powinien
działać w oparciu o ekonomię, możliwa jest chwilowa interwencja
państwa w celu utrzymania produkcji gdy okresowo spada rentowność
tylko w przypadku nagłych spadków cen węgla na rynku, ale nie może
to być sytuacja o charakterze stałym.
Obecna sytuacja w
górnictwie to patologia, która spowoduje „przejadanie”
pieniędzy wpompowanych tam z budżetu i na to nie można się
zgodzić.
Górnictwo powinno
również stanąć na jakiś zdrowych zasadach, sami górnicy winni
też zauważyć, że ich ciężko praca jest wykorzystywana do
zupełnie innych celów niż powinna. Podobnie jak i ich dzisiejszy
protest. Już zleciały się sępy z PiS-u i innych opozycyjnych
ugrupowań by „udzielić poparcia” protestującym ale tak
naprawdę to robią tam kampanię wyborczą pełną obietnic czym
jedynie podgrzewają atmosferę.
Zgadzam się z p.
Kamilem Durczokiem i pytam się gdzie był rząd gdy była
koniunktura na węgiel kamienny wtedy można było przeprowadzić
restrukturyzację w mniej bolesny dla górników sposób. Czyżby
liczono, że sytuacja sama się uzdrowi?
Nie, w takich niejasnych, z
pogranicza patologi powiązaniach nic samo się nie stanie- musi być
interwencja państwa. I nie dotyczy to tylko górnictwa.
Gdzie był rząd
gdy w prawie nieograniczony sposób do kraju spływał tani węgiel
ze wschodu? Wiadomo było, że w końcu uderzy to w nasze górnictwo.
Zadaniem państwa jest przewidywanie i stymulowanie zmian w
gospodarce by zapewnić rozwój a nie liczenie, że niewidzialna ręka
wolnego rynku sama uzdrowi sytuację, bo ten błąd już
przerabialiśmy i do dziś mamy kłopoty z tymi dziedzinami które
zostały pozostawione same sobie.
Teraz rząd ma
ciężki orzech do zgryzienia, bo przecież nie może sobie pozwolić
na ustąpienie, zaraz inne grupy zawodowe zapytają – a my? W imię
czego nauczyciel, pielęgniarka czy też pracownik porządkowy ma
dopłacać do kopalń kolejne pieniądze?
To są moje opinie,
pewnie błędne ale na razie tak to widzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz