sobota, 3 stycznia 2015

Lekarze kontra MZ

   Niedawno przeczytałem dowcip:
„ Jakiej narodowości jest Amor?
Odpowiedź- Jest Rosjaninem. Lata z gołą dupą, uzbrojony po zęby i strzela do ludzi mówiąc, że to z miłości.”
I ta ostatnia fraza przypominała mi się gdy usłyszałem wypowiedź Pani lekarz z Porozumienia Zielonogórskiego. W swej wypowiedzi podkreślała, że cały ten protest jest podyktowany „dobrem pacjenta”. Pan minister w swych wypowiedziach też tymże dobrem uzasadniał swe stanowcze działania.

   Hmm tyle troski o pacjenta a efekt? Fakt, że zlikwidowano kolejki do lekarzy POZ ale tylko dlatego, że ich przychodnie są zamknięte. Nawet byłoby to śmieszne, gdyby nie było straszne.
Chorzy znów są zakładnikami w sporze o kontrakty lekarzy z NFZ. Pacjenci zagubieni, pozostawieni bez pomocy lub stojący w kolejkach na szpitalnych oddziałach ratunkowych zadają pytanie komu zawdzięczają ten bałagan. W większości złorzeczą na rząd bo nie zdają sobie sprawy, że wina za ten stan leży po obu stronach.

    Jeśli nie wiadomo o co chodzi to przeważnie chodzi o pieniądze. Tak jest i tym razem, lekarze domagają się większych środków skoro obarczono ich dodatkowymi obowiązkami, a więc koniec lukratywnego interesu jakimi były ich gabinety. I to nie byłoby takie złe, gdyby nie jeden fakt, skoro już teraz ciężko się doprosić o skierowanie na badania, bo to przecież lekarza kosztuje wymierne pieniądze to jak będzie wyglądać diagnostyka po wprowadzeniu dodatkowych obowiązków. Od dawna twierdziłem, że najsłabsza stroną naszej opieki zdrowotnej są właśnie POZ-ty, bo tam odwleka się zlecenia badań lub skierowania do specjalisty, a gdy w końcu pacjent trafia do właściwego lekarza czasem jest już za późno. Lament w telewizji o zbyt późnej wykrywalności nowotworów w Polsce jest kwitowana apelem do pacjentów by częściej robili badania, ale nie trafia to do lekarzy rodzinnych a przecież nie każdego stać na prywatne badania.

   Zupełnie niezrozumiałą sprawą jest dla wszystkich jak koniec roku potrafił zaskoczyć urzędników ministerstwa zdrowia, NFZ-tu, o lekarzach nie wspomnę bo oni akurat byli zainteresowani takim obrotem sprawy. Teraz to rząd i NFZ wraz z pacjentami „są pod murem” - ostrzałem mediów i opinii społecznej.

   Problem można było przewidzieć, bo pojawia się cyklicznie, można więc było przygotować warianty alternatywne opieki medycznej, można było wcześniej rozpocząć rozmowy z lekarzami.
Można było. Tylko dlaczego tego nie zrobiono?

   Chyba teraz chodzi o pokazanie jak obie strony walczą o „dobro pacjentów”, potem obie strony dla tego dobra się dogadają a Państwo -czyli my wszyscy zapłaci lekarzom. Pacjenci będą zadowoleni, że w końcu przychodnie otwarte ale nie zdawać będą sobie sprawy ( w większości) że pieniędzy na ich leczenie będzie de facto mniej.

Wszyscy będą zadowoleni, lekarze zarobią więcej , pacjenci będą przyjmowani , urzędnicy pokażą jak się troszczą o pieniądze podatników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz