sobota, 1 listopada 2014

Asertywność ?!

   Kilka tygodni temu pisałem, że przychodzi na mnie czas by zrobić remanent ostatnich miesięcy życia i zastanowić się co dalej.

   Teraz mam trochę czasu spędzanego samotnie by zastanowić się nad sobą i swoim postępowaniem.
Jednym z wniosków do jakich doszedłem, to określenie jednego z problemów z jakim muszę się zmierzyć, bo on doprowadził mnie do stanu obecnego.

Asertywność – to coś co w jakiś dziwny sposób stał się moim problemem, a właściwie jej brak.

Mam prawo do błędów, Mam prawo do bycia niedoskonałym. Mam prawo chcieć to co chcę. Mam prawo do odmowy.

   Nie agresja i nie uległość. To właśnie asertywność pozwala człowiekowi w sytuacjach stresowych podejmować decyzje w zgodzie z samym sobą.
Pamiętać należy przy tym o starej zasadzie, że moje prawa kończą się tam gdzie zaczynają się prawa innych. Gdyby wszyscy stosowali się do tej zasady życie byłoby łatwiejsze, ale niestety, tak nie jest.

   Człowiek asertywny potrafi w sposób spokojny i zdecydowany określić swój cel, podjąć działania i uzasadnić go krótko acz stanowczo. Bez agresji i bez uległości.
Bez uległości. To jest właśnie klucz do tego co mnie się przytrafiło i na co sam w sumie zapracowałem.

    Prowadząc firmę, żyjąc nowym życiem starałem się zadowolić wszystkich na około nie patrząc jakie skutki przyniesie takie postępowanie dla mnie.
W firmie owszem, wszyscy byli w jakiś sposób zadowoleni z takiego obrotu sprawy, każdy z moich pracowników i współpracowników osiągał jakieś korzyści, nie patrząc na stan ogólny firmy. Wszystko było pięknie i wspaniale, gdy zaś w końcu, patrząc do czego to zmierza powiedziałem dość, okazało się jaki to ja jestem niedobry. Wszystko było takie piękne a ja to wszystko popsułem.
Fajnie było zarabiać nic nie robiąc, fajnie było korzystać z biura by zarabiać za nic nie płacąc, fajnie była otrzymywać pieniądze za dostarczane sprawy nie wykładając ani złotówki na pozyskanie tych spraw. Wystarczyło, że wycofałem się ze sponsoringu by po czterech miesiącach po moim odejściu firma de facto padła.

   Brak asertywności zastąpiona uległością to problem za który muszę teraz zapłacić. To również zadanie jakie stoi przede mną by przywrócić właściwe nawyki zachowania.
Przez te ostatnie lata moja uległość w zachowaniach zaczęła również dotyczyć i pozazawodowych spraw. Czując pewnego rodzaju presję czy „obowiązek” robiłem często coś, czego potem żałowałem. Nie stać mnie było na szczerą odmowę w niektórych kwestiach, ulegałem i starałem się w jakiś inny sposób nadrobić braki.

   Nie da się długo tak żyć. Taki stan powoduje frustrację, czasem budzi agresję a czasem depresję.
Nie da się wszystkich zadowolić na około, niestety choćby chciało się im nieba przychylić, ale często jest to niemożliwe.  Gdy się kogoś kocha, gdy człowiekowi na kimś zależy stara się by wszystko było ładnie, pięknie i tak po jego myśli.
Jednak ani agresją i wymuszeniem ani uległości i zagłaskiwaniem rzeczywistości daleko się nie da zajść. Zawsze gdzieś w końcu musi zazgrzytać źle ustawiona machina życia. Musi przyjść czas na analizę błędów i naprawę sytuacji.
Analiza już za mną, teraz naprawa. Firma zamknięta, powoli sprzątamy z żoną bałagan po niej. Układamy plan naprawczy tego całego zamieszania.
Ja zaś mam przed sobą trudny czas ponownych ćwiczeń z asertywności.

Errare humanum est ale trwanie w błędzie jest już tylko głupotą.

I to by było na tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz