środa, 19 listopada 2014

Młodzież przyszłością ... ale nie u nas.


   W moim poprzednim wpisie wspomniałem o młodzieży w kontekście głosowania na PiS w ostatnich wyborach.

Nawiasem mówiąc stwierdziłem tam, że taki wybór samorządów to głos ludzi uczestniczących w tym akcie demokracji ale po tym całym zamieszaniu uznać chyba należy, że bardziej to wynik złej organizacji wyborów, braku informacji i skandalicznego działania systemu informatycznego jaki nam zafundowała PKW.

   A wracając do tematu młodzieży to pisałem o tym, jak poszukuje ona swoich reprezentantów.
Temat ten zauważył również i p. Tomasz Lis na swoim blogu ale prześliznął się po tym temacie, podobnie jak robią to i politycy.
Trochę się nie dziwię dziennikarzowi , z perspektywy Warszawy to może inaczej wygląda, ale przyszłość młodzieży na prowincji nie przedstawia się już tak różowo.

   Młodzież przyszłością narodu- takie hasło-slogan widniał na transparentach „przewodniej siły”. Może wtedy rzeczywistość była siermiężna i szara ale młodym ludziom wchodzącym w dorosłość niosła swego rodzaju pewność. Była to pewność zatrudnienia, wykształcenia czy też jakiegoś wyższego lub niższego statusu społecznego. Taka mała stabilizacja. Nic wielkiego nie dało się osiągnąć ale i też dla zaradnych była szansa na dostatnie życie. Nie było wyrobów luksusowych a na mieszkania czekało się latami ale też i nie było paroletniego oczekiwania na pracę, życia na koszt rodziców.

   Gdy kończyłem szkołę to nie myślałem o tym jak znaleźć pracę tylko jaką pracę. Owszem na dobrą posadę potrzeba było mieć znajomości ale i dziś jest podobnie.

Co obecny absolwent liceum, studium ma zrobić po uzyskaniu dyplomu szkoły? 

Zarejestrować się w pośredniaku lub wyjechać za granicę.
Szkoły średnie „produkują” bezrobotnych. Zaniedbano a wręcz polikwidowano szkoły zawodowe z zapleczem warsztatowym. Dziś pracodawcy poszukują wykwalifikowanych pracowników ale okazuje się że mamy dużo młodych ludzi z dyplomami licencjata, magistra zarządzania a brak nam ślusarz, tokarzy, spawaczy itp. Magistrów z dziedziny reklamy, marketingu spotykamy pracujących na kasach w marketach. Informatyków,inżynierów budownictwa sprzedających usługi telekomów za psie pieniądze itp.- to naprawdę tak się dzieje.

    Co ambitniejsi, dynamiczni emigrują za granicę wpisując się w drenaż mózgów jakie kraje rozwinięte stosują wobec uboższych państw.

Nie ma co się obruszać na tę opinię, jesteśmy ubogim krajem, nasz PKB i jego wzrost następuje nie poprzez sprzedaż technologii, wysoko przetworzonych produktów, zbycie patentów lub licencji lecz dzięki taniej sile roboczej.

   Co młody człowiek może oczekiwać od naszego Państwa? Bezpłatnej edukacji?-Nie, Mieszkania dla nowo założonej rodziny?- nie, Rozwiniętej infrastruktury przemysłowej oferującej dobrą i popłatną pracę? - nie, uproszczonej i przyjaznej otoczki dla założonej działalności gospodarczej? - nie. To czemu się dziwimy, że młodzież radykalizuje swoje poglądy i popiera coraz to radykalniejsze ugrupowania polityczne? Czemu odrzucają polityków, którzy uczestniczyli już w rządzeniu i nic nie zrobili by poprawić start młodych?

Mówi się że obecnie młodzież ma szansę, większe możliwości niż za komuny. Tak i dlatego wyjeżdża za granicę i tam zakłada rodziny, tam rozpoczyna działalność gospodarczą, tam rodzi się więcej polaków niż w ojczyźnie.

Warto się zastanowić nad losem młodzieży.

   Nie wykrzykiwać chmurne i durne hasła lecz na poważnie przemyśleć co można jej zaoferować, czym zagospodarować jej energię, mądrość i ambicje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz