„ładnie napisane
,z tym, że każdy może powiedzieć o sobie ,że rozmawiał a drugie
nie rozmawiało ,lub tylko głosiło monologi lub nie umiało
rozmawiać..... i temat się dalej kręci....trzeba sobie samemu
zadać pytanie ,czy sam zaczynam taką rozmowe jak jest problem i jak
sam taką rozmowę prowadzę....przyjrzeć się sobie ,może nie
zgłasza się problemu i druga strona nawet nie wie ,że taki problem
istnieje....”
Na wstępie dziękuję
za komplement i przepraszam, że dopiero odpisuję na ten komentarz
ale uznałem, iż wymaga on trochę więcej niż jedno zdanie
odpowiedzi.
Zgadzam się z
autorką (podejrzewam, że to kobieta)- trzeba zacząć zawsze od siebie i zadać sobie pytanie czy
sam zrobiłem wszystko by sytuację wyjaśnić, czy sygnalizowałem
problem i na ile jasno określiłem swoje oczekiwania.
Rozmowa to wymiana
zdań, opinii ale i też słuchanie ze zrozumieniem. Niby to takie
oczywiste, gdy ktoś mówi to my słuchamy. Pytanie- czy słuchamy,
czy też słyszymy to co ktoś do nas mówi?
Ileż to razy
słuchanie odbywa się tylko pobieżnie tj. rejestrujemy słowa,
zdania ale umyka nam przesłanie wypowiedzi. Jakże często zdarza
się paść ofiarą niezrozumienia lub opacznego zinterpretowania
wypowiedzi rozmówcy.
Niedawno oglądałem
ciekawy odcinek „Pułapek umysły” ( polecam ten cykl programów)
na NG gdzie w jednym z wątków były różnice pracy mózgu kobiety
i mężczyzny.
No tak. Ktoś powie,
że idę pod prąd gender ale taka jest prawda, że nasze mózgi
inaczej pracują. Wśród tychże różnic pokazywano jak mężczyźni
określają pewne rzeczy i jak kobiety. Mężczyznom wystarczało 1,
2 słowa kobiety te same rzeczy opisywały używając większej
ilości słów. To taki atawizm z czasów gdy mężczyźni polując
lub walcząc musieli określać w sposób szybki i precyzyjny
zagrożenie bo od tego zależało ich życie.
Teraz wracając do
sedna – często sygnalizujemy swoje myśli, oczekiwania i opinie
ale nie spotykamy się ze zrozumieniem i to nie w złej wierze, lecz
po prostu czasem nie rozumiemy drugiej strony i nasz mózg by ułatwić
sobie sprawę podsuwa taką interpretację jaka jest mu najbliższa
zrozumienia co nie zawsze jest zgodne z intencją interlokutora.
Kobiety mają czasem
coś takiego, że poruszając jakiś problem nie oczekują od nas
rozwiązania lecz wysłuchania, gdy roztrząsają kwestię same
dochodzą do rozwiązania. Wtrącanie się taki tok słów ze swoją
radą traktują jak ingerencję, nie chcą pomocy lecz słuchacza
który wyrazi jedynie zainteresowanie lub zrozumienie. Nic nad to.
Ciekawe są to
zagadnienia i warte zgłębienia.
Rozmawiać,
wyjaśniać- trzeba. Nie wolno bać się zacząć rozmawiać, trzeba
oczywiście umieć – o też sztuka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz