sobota, 6 lutego 2016

Bieszczady, ach...

Bieszczady! - PIĘKNE BIESZCZADY!

   Wspaniała kraina, zapierające dech w piersiach widoki, urokliwe przysiółki pośród porośniętych lasem gór. Dziewicza przyroda nie zadeptana jeszcze przez turystów. Ustronia gdzie cisza taka, że można słyszeć własne myśli oraz POŁONINY- coś unikatowego na miarę całej Europy- tam człowiek czuje się wolny. Magia połonin powoduje, że wspinając się na nie gdzieś po drodze zostawiamy wszystkie swoje problemy, „wszystko co nas męczy”- Tego nie znajdziemy w Tatrach, Karkonoszach, Fogarach ( to znam z autopsji) czy innych górach.

   Często przeglądam zdjęcia umieszczane przez znajomych na fb przedstawiające to piękno.
Tak ciagle tęsknię za Bieszczadami, ale …
Nasuwa się jednak powiedzenie Naczelnika Piłsudskiego „ … piekny kraj, tylko ludzie k...wy”. No nie tak drastycznie bym to opisywał bo tak drastycznie w rzeczywistości nie jest a i kontekst nie ten. Jednak to co sprawia, że mimo wszystko cieszę się, że wyjechałem z Bieszczad to fakt, że tam można się „udusić”.
Tam wciąż króluje świadomość I poł. XX wieku. Tam pan, wójt i pleban rządzi.

   Pan- ktoś bogatszy, który zatrudnia ludzi jest swego rodzaju władcą i dysponentem życia swoich pracowników. Bardzo mała ilość firm powoduje, że ludzie muszą się podporządkować pracodawcy- pełna dyspozycyjność, minimalne wynagrodzenie ( nawet poniżej minimalnego), zgodność przekonań politycznych i … chodzenie do kościoła.

   Wójt- czyli przedstawiciel władzy. Toż to Pan i Władca, nie ważne czy samorządowiec czy urzędnik państwowy. To przed nim trzeba czapkę zdejmować, kłaniać się mu i o jego względy zabiegać, bo przecież nie wiadomo kiedy trzeba będzie się w jakiejś sprawie udać do NIEGO by coś załatwić.

   Pleban- Ten to już ma wszystkich „pod sobą” ( czasem w cudzysłowie a czasem dosłownie). Tak naprawdę to przedstawiciel kościoła rządzi tam na wszystkich szczeblach. Ma przewagę nad  Panem i Wójtem- bo to on co niedziela wygłasza kazanie i to on wskazuje co jest „słuszne” a co nie, co należy pochwalić a co nie, kto jest dobry a kto wróg. Z plebanem nikt nie zadrze, owszem zdarzają się przypadki, że zazdrosny mąż obije twarz plebana gdy ten sypia z jego żoną- ale to „cicho sza”- ot, takie „porachunki między facetami”. Wszyscy wszystko wiedzą ale nikt głośno nie powie, lokalna prasa nie napisze, a gdyby nawet to wierne kobieciny w podeszłym wieku staną murem za swym plebanem.

  Gdy pleban sprawuje swą niepodzielną władzę to ni jak by inna niż PiS opcja miała coś do gadania.
Musi rządzić, musi być we wszystkim i musi mieć rację! To nic, że szpital zamkną za długi ale to przecież szpital rządzony przez PiS czyli „właściwy” a lewacy nie chcą dalej ładować pieniędzy w źle zarządzaną jednostką. Drżyjcie – pleban i wójt już idą w odsiecz!
Dziwne, to układy. Pleban rządzi tam całym światem.
A przecież nie tak daleko, bo tylko 30 min. drogi ze stolicy Bieszczad, przez Radoszyce” wjeżdża się do Słowacji a tam świat już inny. Słowacja przeżyła boleśnie rządy plebana. To ksiądz Tiso zainicjował powstanie pierwszej Republiki Słowacji , która nota bene w 1939 razem z III Rzeszą najechała na Polskę i jej wojska dotarły do Sanoka. - w Bieszczadach o tym „cicho sza”. Słowacy po tychże rządach plebana mają taki uraz, że dziś więcej obywateli wierzy w UFO niż chodzi do kościoła.
Ten przykład do czego prowadzi zwierzchnia władza plebana nie dociera do ludzi w Bieszczadach i nie tylko bo to przecież jest problem całej „ściany wschodniej”.

   Mam wielu znajomych ( może miałem do dziś) w Bieszczadach, rozmawiam z nimi i wiem, że tak faktycznie myślą inaczej ale… Mam też rodzinę, ale oprócz niej to trudno jest znaleźć kogoś kto nie tylko prywatnie może deklarować inne preferencje polityczne a oficjalnie „musi mieć inne stanowisko”. „ No, wiesz Marek ja  tu żyję, mam dzieci, dom do spłacenia- muszę” - tak często słyszę. Fakt- środowisko małe – w jednym końcu miasta kichniesz a w drugim krzykną „ na zdrowie”. Nie da się być TAM niepokornym a jeśli nawet to trudno, bardzo trudno! Chyba, że jest się jest bogatym jak jeden z moich naprawdę bliskich znajomych, który kwituje wszystko „ mam ich w d...e , żyję swoim życiem a innym wara od tego”- ale on sobie może na to pozwolić.

   Czyja wina, że „ściana wschodnia” to taki zaścianek? To wina Tuska!
Ach, chciałoby się powiedzieć ale nie jest to takie oczywiste. To raczej długoletnich zaniedbań. Źródła ich to już czasy zaborów i nierównomiernego ich rozwoju. II Rzeczpospolita próbowała to nadrobić budując COP ale nie zdążyła. Komuniści też jakoś zbagatelizowali ten rejon kraju zajmując się „ziemiami wyzyskanymi” a III RP to już różnie bywało. Jednak różnice w rozwoju przekładają się również na mentalność mieszkańców i ich preferencje polityczne. Zgnuśniałymi i „zaczadzonymi” środowiskami łatwiej sterować- wystarczy dobra ambona i radio RM.

   Jednak cywilizacji nikt nie powstrzyma i wolna , swobodna myśl dotrze i tam w te malownicze tereny a gdy się to stanie- będą one perłą w koronie naszego kraju, bo na razie jest tam duszno.
Trzeba tylko przetrwać te cztery lata manipulacji. Bo pierwsze sygnały już z dochodzą, że „Nie tak miało być.” Cóż, dotarło, że pleban nie ma racji?

    Ludziska z Bieszczad! Macie coś co Was uleczy! POŁONINY!

Zbliża się wiosna a gdy nastanie idźcie na Połoninę, usiądźcie na kamieniu, odetchnijcie pełną piersią, rozejrzyjcie się wokół i zobaczycie- BÓG i pleban to zupełnie inne rzeczy nie mające nic ze sobą wspólnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz