sobota, 10 października 2015

Ach Ci Amerykanie.

   Często zastanawiałem się skąd u Polaków taka fascynacja Ameryką czyli USA. Gdzie ma swoje korzenie? Czy to podłoże historyczne bo w końcu Kościuszko i Pułaski walczyli o wolność i niepodległość ameryki? Czy też wpływ na to mają filmy lub literatura?

   USA to kraj wielki i kraj o dużych możliwościach, kraj w którym niby wszystko jest możliwe. Kraj gdzie niby każdy ma szanse zrealizować swe marzenia. Jak jest w rzeczywistości to mogą opowiedzieć ci którzy wrócili lub chcieliby wrócić ale nie jest to takie proste bo powroty z ameryki są droższe, dużo droższe niż Anglii czy Irlandii.
Może to też być pokłosie wielkiej emigracji z lat przedwojennych gdzie emigranci wspierali później finansowo rodzinę pozostawioną w kraju choć ciekawe, że nie ma tego sentymentu do np. Brazylii gdzie dotarła fala naszych emigrantów i zajmowali dość wysoko postawioną rangę.
Nie to jednak jest głównym tematem dzisiejszego artykułu lecz zwrócenie uwagi na fakt, że nasza fascynacja USA jest raczej irracjonalna.
   Amerykanie dość boleśnie przeżyli I wojnę światową, podobnie jak większość narodów w nią zaangażowanych. Po tej hekatombie nastał czas izolacjonizmu – nie angażowania się w żadne konflikty zbrojne za granicą. Do tego stopnia było to zinstytucjonalizowane że Roosevelt nie mógł bez gody parlamentu podjąć decyzję o wysłaniu do objętej II wojną światową Europy a jedynie po cichu wspomagać Wielką Brytanię w oporze gospodarczo. Dopiero przedwczesna i dość kuriozalna decyzja Hitlera o wypowiedzeniu wojny USA otworzyło pełnię możliwości udziału w II wojnie światowej na terytorium Europy.
   Od tego czasu amerykanie stali się otwarci na świat a wręcz odrywali rolę światowego żandarma.
Moim zdaniem do tego faktu przyczyniły się dwa fakty a mianowicie kryzys światowy w 1926 r. i właśnie druga wojna światowa. Wielki Kryzys pokazał jak niebezpieczna jest ekonomia i gwałtowne załamanie na rynkach finansowych dla gospodarki a wojna pokazała, że przemysł zbrojeniowy potrafi ochronić przed spadkiem koniunktury w gospodarce. Wszak zbrojeniówka to najbardziej dochodowa gałąź gospodarki (udowodnił to Hitler wyciągając Niemcy z upadku gospodarczego).
Od tego czasu wojsko i przemysł zbrojeniowy USA to oczko w głowie kolejnych prezydentów.
„Zimna Wojna” ten stan utrzymywała a środki na zbrojenia nakręcały naukę, postęp technologiczny i … angażowanie się we wszystkich rejonach świata.
Podział na strefy wpływów pomiędzy dwoma mocarstwami dawał jednak pewną równowagę i tym samym w miarę stabilny stan na świecie. Była owszem cicha wojna podjazdowa jak np. rakiety na Kubie czy wspieranie dostawami broni talibów w Afganistanie ale wszystko to było pod jakąś kontrolą. ZSRR i USA rozgrywały swa partię szachów na mapie świata wspierając reżimy lub wspierając rewolty – ZSRR na Kubie, Iraku czy też Libii a USA Chile, Pakistan, Talibowie itp.
Gdy upadł ZSRR świat stanął przed wyzwaniem a tym samym i USA. Zaczął się walić dotychczasowy układ sił. Pozbawione „nadzoru” kraje jak np. Jugosławia pogrążył się w wojnie domowej, Europa wschodnia wybiła się na niepodległość, w krajach afrykańskich i w Azji doszło do obalenia dyktatur i zastąpienia ich innymi.

    Ameryka jako jedyny kraj zdolny do interwencji w zapalnych rejonach świata  nie zdał jednak egzaminu. Gdzie nie pojawiali się amerykańscy żołnierze tam dochodziło do totalnej wojny domowej, gdzie amerykanie chcąc przejąć nadzór nad krajem tam powstawał chaos i tragedia tysięcy ludzi.
Przykład? Irak i obalenie Husajna doprowadziło w konsekwencji do powstania ISIS, wspieranie obalenia Kadafiego w Libii – fala uchodźców w Europie, obalenie Talibów w Afganistanie pogrążyło ten kraj w chaosie i oddanie go w ręce terrorystów.
Sami amerykanie choć może w sposób nie zamierzony podkręcili skale terroryzmu islamskiego szkoląc bojowników w Afganistanie, Libii czy Syrii i dostarczając im sprzęt wojskowy.
To co dziś mamy na granicach Europy zawdzięczamy Stanom i ich krótkowzrocznej polityce. Nie są ani odrobinę lepsi od Rosji i uprawiają własną politykę nie bacząc na nieszczęścia, które swymi działaniami sprowadzają. Liczy się dla nich interes, pieniądze, władza, rynki zbytu i pozyskanie surowców. Potrafią rozpętać wojnę by zdobyć ropę a gdy sobie nie radzą wycofują się pozostawiając zgliszcza i skazując miliony ludzi na cierpienia. Robią to pod szczytnymi hasłami niesienia demokracji i humanitaryzmu ale nikt tak naprawdę chyba już w to nie wierzy.

   Demokracja na terenach arabskich afrykańskich siłą rzeczy jest nie możliwa do wprowadzenie- nie ta kultura i nie ta świadomość społeczna.

   Gdyby prześledzić historię to dziwnym trafem czas angażowania wojsk amerykańskich w świecie pokrywałby się ze cyklem spowolnienia gospodarki światowej. Czyli USA wspierają swą gospodarkę wywołując konflikty. To może zbyt śmiała teza ale coś w tym jest .

   USA to symbol demokracji i wolności obywatelskich- to brzmi trochę dychotomicznie.
To nie gdzie indziej tylko w USA narodziła się Eugenika doskonalona przez nazistów w obozach śmierci, nie wspomnę tu o eksperymentach na ludziach przeprowadzanych na bezdomnych (włóczęgach) i upośledzonych umysłowo przeprowadzanych na terytorium Stanów Zjednoczonych, to w USA rasizm osiągnął swoje apogeum i dopiero determinacja prezydenta Kennedy'ego położyła jej kres, to CIA prowadziła swoje eksperymenty na dzieciach z domów dziecka w celu stworzenia idealnego mordercy na tyłach wroga.
Lansowany przez dziesięciolecia w filmie, sztuce i telewizji obraz ameryki jako kraju sielanki i możliwości ni jak nie współgra z rzeczywistością.
Owszem, jest to kraj WIELKI i o wielkich możliwościach ale nie jest on tym wybrańcem narodów za którego się uważa. Gospodarka USA jest w stanie udźwignąć wielkie ciężary jednak nie czyni z niej hegemona świata.
Ostatni kryzys Europy związany z uchodźcami to właśnie wynik działań USA nie liczącego się z innymi partnerami a nawet sojusznikami.
Trafnie stosunki USA a resztą świata określił Radek Sikorski – jasno , precyzyjnie i trafnie. Można się obrażać za styl wypowiedzi ale sedno sprawy jest jakie jest.

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz