Często
zastanawiałem się skąd u Polaków taka fascynacja Ameryką czyli
USA. Gdzie ma swoje korzenie? Czy to podłoże historyczne bo w końcu
Kościuszko i Pułaski walczyli o wolność i niepodległość
ameryki? Czy też wpływ na to mają filmy lub literatura?
USA to kraj wielki i
kraj o dużych możliwościach, kraj w którym niby wszystko jest
możliwe. Kraj gdzie niby każdy ma szanse zrealizować swe marzenia.
Jak jest w rzeczywistości to mogą opowiedzieć ci którzy wrócili
lub chcieliby wrócić ale nie jest to takie proste bo powroty z
ameryki są droższe, dużo droższe niż Anglii czy Irlandii.
Może to też być
pokłosie wielkiej emigracji z lat przedwojennych gdzie emigranci
wspierali później finansowo rodzinę pozostawioną w kraju choć
ciekawe, że nie ma tego sentymentu do np. Brazylii gdzie dotarła
fala naszych emigrantów i zajmowali dość wysoko postawioną rangę.
Nie to jednak jest
głównym tematem dzisiejszego artykułu lecz zwrócenie uwagi na
fakt, że nasza fascynacja USA jest raczej irracjonalna.
Amerykanie dość
boleśnie przeżyli I wojnę światową, podobnie jak większość
narodów w nią zaangażowanych. Po tej hekatombie nastał czas
izolacjonizmu – nie angażowania się w żadne konflikty zbrojne za
granicą. Do tego stopnia było to zinstytucjonalizowane że
Roosevelt nie mógł bez gody parlamentu podjąć decyzję o wysłaniu
do objętej II wojną światową Europy a jedynie po cichu wspomagać
Wielką Brytanię w oporze gospodarczo. Dopiero przedwczesna i dość
kuriozalna decyzja Hitlera o wypowiedzeniu wojny USA otworzyło
pełnię możliwości udziału w II wojnie światowej na terytorium
Europy.
Od tego czasu
amerykanie stali się otwarci na świat a wręcz odrywali rolę
światowego żandarma.
Moim zdaniem do tego
faktu przyczyniły się dwa fakty a mianowicie kryzys światowy w
1926 r. i właśnie druga wojna światowa. Wielki Kryzys pokazał jak
niebezpieczna jest ekonomia i gwałtowne załamanie na rynkach
finansowych dla gospodarki a wojna pokazała, że przemysł
zbrojeniowy potrafi ochronić przed spadkiem koniunktury w
gospodarce. Wszak zbrojeniówka to najbardziej dochodowa gałąź
gospodarki (udowodnił to Hitler wyciągając Niemcy z upadku
gospodarczego).
Od tego czasu wojsko
i przemysł zbrojeniowy USA to oczko w głowie kolejnych prezydentów.
„Zimna Wojna”
ten stan utrzymywała a środki na zbrojenia nakręcały naukę,
postęp technologiczny i … angażowanie się we wszystkich rejonach
świata.
Podział na strefy
wpływów pomiędzy dwoma mocarstwami dawał jednak pewną równowagę
i tym samym w miarę stabilny stan na świecie. Była owszem cicha
wojna podjazdowa jak np. rakiety na Kubie czy wspieranie dostawami
broni talibów w Afganistanie ale wszystko to było pod jakąś
kontrolą. ZSRR i USA rozgrywały swa partię szachów na mapie
świata wspierając reżimy lub wspierając rewolty – ZSRR na
Kubie, Iraku czy też Libii a USA Chile, Pakistan, Talibowie itp.
Gdy upadł ZSRR
świat stanął przed wyzwaniem a tym samym i USA. Zaczął się
walić dotychczasowy układ sił. Pozbawione „nadzoru” kraje jak
np. Jugosławia pogrążył się w wojnie domowej, Europa wschodnia
wybiła się na niepodległość, w krajach afrykańskich i w Azji
doszło do obalenia dyktatur i zastąpienia ich innymi.
Ameryka jako jedyny
kraj zdolny do interwencji w zapalnych rejonach świata nie zdał jednak egzaminu. Gdzie nie pojawiali się amerykańscy żołnierze tam
dochodziło do totalnej wojny domowej, gdzie amerykanie chcąc
przejąć nadzór nad krajem tam powstawał chaos i tragedia tysięcy
ludzi.
Przykład? Irak i
obalenie Husajna doprowadziło w konsekwencji do powstania ISIS,
wspieranie obalenia Kadafiego w Libii – fala uchodźców w Europie,
obalenie Talibów w Afganistanie pogrążyło ten kraj w chaosie i
oddanie go w ręce terrorystów.
Sami amerykanie choć
może w sposób nie zamierzony podkręcili skale terroryzmu
islamskiego szkoląc bojowników w Afganistanie, Libii czy Syrii i
dostarczając im sprzęt wojskowy.
To co dziś mamy na
granicach Europy zawdzięczamy Stanom i ich krótkowzrocznej
polityce. Nie są ani odrobinę lepsi od Rosji i uprawiają własną
politykę nie bacząc na nieszczęścia, które swymi działaniami
sprowadzają. Liczy się dla nich interes, pieniądze, władza, rynki
zbytu i pozyskanie surowców. Potrafią rozpętać wojnę by zdobyć
ropę a gdy sobie nie radzą wycofują się pozostawiając zgliszcza
i skazując miliony ludzi na cierpienia. Robią to pod szczytnymi
hasłami niesienia demokracji i humanitaryzmu ale nikt tak naprawdę
chyba już w to nie wierzy.
Demokracja na
terenach arabskich afrykańskich siłą rzeczy jest nie możliwa do
wprowadzenie- nie ta kultura i nie ta świadomość społeczna.
Gdyby prześledzić
historię to dziwnym trafem czas angażowania wojsk amerykańskich w
świecie pokrywałby się ze cyklem spowolnienia gospodarki
światowej. Czyli USA wspierają swą gospodarkę wywołując
konflikty. To może zbyt śmiała teza ale coś w tym jest .
USA to symbol
demokracji i wolności obywatelskich- to brzmi trochę
dychotomicznie.
To nie gdzie indziej
tylko w USA narodziła się Eugenika doskonalona przez nazistów w
obozach śmierci, nie wspomnę tu o eksperymentach na ludziach
przeprowadzanych na bezdomnych (włóczęgach) i upośledzonych
umysłowo przeprowadzanych na terytorium Stanów Zjednoczonych, to
w USA rasizm osiągnął swoje apogeum i dopiero determinacja
prezydenta Kennedy'ego położyła jej kres, to CIA prowadziła swoje
eksperymenty na dzieciach z domów dziecka w celu stworzenia
idealnego mordercy na tyłach wroga.
Lansowany przez
dziesięciolecia w filmie, sztuce i telewizji obraz ameryki jako
kraju sielanki i możliwości ni jak nie współgra z
rzeczywistością.
Owszem, jest to
kraj WIELKI i o wielkich możliwościach ale nie jest on tym
wybrańcem narodów za którego się uważa. Gospodarka USA jest w
stanie udźwignąć wielkie ciężary jednak nie czyni z niej
hegemona świata.
Ostatni kryzys
Europy związany z uchodźcami to właśnie wynik działań USA nie
liczącego się z innymi partnerami a nawet sojusznikami.
Trafnie stosunki USA
a resztą świata określił Radek Sikorski – jasno , precyzyjnie i
trafnie. Można się obrażać za styl wypowiedzi ale sedno sprawy
jest jakie jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz