sobota, 27 grudnia 2014

Sylwester- czas przymuszonej "dobrej zabawy".

   Święta minęły. Jak szybko przyszły tak i szybko przebiegły. Czas spędzany w gościnach i podczas goszczenia bliskich mija szybko, a gdy jeszcze nie musi się siadać za kierownicą to biegnie jeszcze szybciej (napędzany alkoholem czy jak?).
 
   Teraz zbliża się najgorszy dla mnie okres w roku. Czas Sylwestra.

Gdzie idziesz na sylwestra? - to pytanie jak mantra powtarzane przez znajomych przyprawia mnie o mdłości. A czy ja muszę gdzieś iść? NIE.

   Nienawidzę zabaw sylwestrowych, czy to bali, czy wiejskich „potupajek”, czy też prywatek obecnie zwanych domówkami. Śmieszy mnie ta nazwa „domówka” bo kojarzy mi się raczej z … może lepiej to pominę, choć może to skojarzenie ma sens bo i tak czasem się ta zabawa kończy.
Wracając do tematu sylwestra, czy jest jakiś obowiązek hucznego obchodzenia dnia zmiany kalendarza? Czy ta noc jest jakaś szczególna? Dla mnie nie. Nowy Rok owszem ale poprzedzająca go noc dla mnie nie jest niczym specjalnym. Można o północy złożyć życzenia bliskim ale czy MUSZĘ uczestniczyć w jakimś balu by nie wyjść na smutasa lub odmieńca?

 Podejrzewam, że ok. 70% ludzi czuje się przymuszona do tej „dobrej zabawy”.
Dziś w DD TVN Kinga prowadziła rozmowę na temat przymusu dobrej zabawy. Nie śledziłem do końca dyskusji ale wniosek dla mnie wyciągnięty na podstawie wieloletnich doświadczeń jest taki nie idziesz na sylwestra – jesteś jakiś inny.
Tak Jestem chyba inny bo wolę iść do teatru, do kina niż udawać dobrą zabawę z obcymi ludźmi, składać życzenia dopiero co poznanym ludziom, których nie zobaczę więcej i którym tak naprawdę te moje życzenia są totalnie obojętne.

Nie jestem smutasem, lubię się zabawić, pośmiać, wypić w dobrym towarzystwie ale sylwester to działa na mnie jak płachta na byka. Idę, zamykam oczy i odliczam czas do zakończenia. Robię dobrą minę do złej gry- cóż tak mam i to chyba nie ulegnie zmianie.
Kiedyś nawet był fajny skecz kabaretowy na temat przymusu dobrej zabawy sylwestrowej.

Dziwne jest jednak to, że o ile w innych sprawach jesteśmy tolerancyjni o tyle w tej kwestii to jakoś ciężko. Jak przeglądam fora to widzę, że dużo ludzi ma podobny problem dlatego apeluję-
 Nie bądźmy „towarzyskimi terrorystami”. Nie każdy lubi disco-polo więc i nie każdy lubi zabawy sylwestrowe. Uznajmy to i nie przypinajmy „łatki” smutasów ludziom, którzy inaczej chcą przeżywać tą noc, nawet gdyby chcieli ją normalnie przespać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz