Media do niedawna
podając z różnej okazji porównania cen artykułów w innych
krajach a w Polsce usiłowały wmówić nam, że niby w Polsce jest
tanio. Tańsza energia , paliwo itp. Nawet podobne straszenie cenami
zachodnimi zastosował kandydat na prezydenta RP Andrzej D.
otwierając na niby sklep z podstawowymi artykułami spożywczymi i
cenami w euro. Oto jak będzie drogo!- gdy wprowadzimy walutę
europejską.
Czym nas tak naprawdę straszono?
A to bardzo ciekawe
zagadnienie i w sumie proste do rozwiązania.
Gdy Polak przyjeżdża
do Niemiec czy Wielkiej Brytanii i ogląda ceny jest przerażony. Co
? Chleb po 2,65 euro, to przecież ( szybko przelicza 2.65 razy
aktualny kurs euro) i wychodzi mu ok. 9 zł. Tragedia ! Benzyna 1.20
euro to przecież na złotówki prawie 6 zł.
Tu nie da się żyć.
Ale, ale to nie jest
takie proste. Na te ceny trzeba patrzeć inaczej- i tak patrzą ci,
którzy są za granicą trochę dłużej lub w ogóle planują tam
pozostać. I wtedy przy zmianie perspektywy okazuje się, że za
granica żyje się o wiele taniej niż w Polsce. Dlaczego?
Ja podam na swoim
przykładzie bo to jest najprostsze.
Porównamy minimalne
płace w Polsce i Niemczech- 1200 zł w Polsce i ok. 1200 euro w
Niemczech ( zależy od landu). Czyli mamy jeden do jednego. I teraz
proszę mi pokazać gdzie w Polsce mamy tak tanio:
- miesięczny czynsz
za dwupokojowe mieszkanie umeblowane+ media w ziemie = 600 euro/zł,
- litr benzyny= 1,20
euro/zł,
- kg dobrej kiełbasy
= 5-8 zł/euro,
- obiad w
restauracji = 7-10 zł/euro
- proszek do prania
(100 prań) = 11- 15 zł/euro
itp. piwo po 50 gr.
wódka po 5 zł, bilet tramwajowy po 1zł, papierosy 6 zł.
Wychodzi na to, że
pracując w Niemczech za najniższą krajową opłacamy czynsz za
mieszkanie, miesięczne wyżywienie i możemy sobie przy odrobinie
szczęścia odłożyć 100-200 euro oszczędności. W Polsce niestety
często najniższa płaca starcza tylko na mieszkanie a na wyżywienie
to trzeba sobie dorobić, chyba, że dwie osoby pracują to może
starczy jeszcze z dwóch wypłat na jakieś szaleństwo i np. wypad
do restauracji. W Niemczech przy dwóch pracujących osobach to już
można myśleć o wczasach, nowym samochodzie czy też inwestycjach
czy oszczędnościach.
Że to trochę
uproszczone? A po co komplikować? Taka jest prawda to my w Polsce
żyjemy drogo, bo mało zarabiamy.
Czy dałoby się
wprowadzić w Polsce euro w przeliczeniu 1:1 ? Tak, tylko nikt z
decydentów nie jest tym zainteresowany. Dlaczego bo okazało by się
, że ich zarobki są za wysokie w stosunku do zwykłych pracowników.
Np. prezes spółki skarbu państwa zarabiający obecnie 600 tyś zł
miałby otrzymywać tyle samo w euro? To skandal! Ale , że teraz
przepaść jest ta sama to jakoś nikogo nie kuje w oczy. To, że
dziennikarz telewizyjny otrzymywałby 40 tyś euro to też by się
zaraz rzuciło w oczy. A tak przy dzisiejszych złotówkach tematu
nie ma, jest tylko wmawianie ludziom, żeby się cieszyli, że nie
mamy euro bo dopiero by klepali biedę.
Ot, taka sobie
zabawa w odwracanie kota ogonem.
To, że w Polsce
osoby pracujące i mające stałe dochody wpadają w sferę ubóstwa
( ok. 2 mln) to nic. Nikt się tym nie przejmuje. Stawki jakie
proponują za pracę instytucje publiczne są poniżej płacy
minimalnej. Sprzątaczki, ochroniarze w urzędach publicznych
otrzymują ok. 5- 8 zł netto za godzinę. To się nazywa wsparcie
państwa na rynku pracy? Jaki prywatny inwestor zapłaci za ta samą
pracę 20 zł gdy państwowa firma płaci połowę. To się nazywa
psucie ryku pracy.
Na nic wszelkie
programy walki z bezrobociem i ubóstwem jeśli samo państwo je
tworzy. Szkoda tylko pieniędzy. Po co 500+ - dajcie ludziom godziwie zarabiać i nie potrzeba by specjalnych programów pogrążających budżet państwa. Obetnijcie dotacje do KK bo nic nie wytwarza oprócz zamieszania. Wprowadźcie odpis podatkowy na wyznanie - ja jako katolik będę płacił i będę wiedział ile płacę dla KK, bo teraz płacę tylko chyba o wiele więcej.
Koniec z wydawaniem
pieniędzy na walkę z bezrobociem, bo z nim nie trzeba walczyć ale
trzeba tworzyć miejsca pracy a za pracę godziwie wynagradzać.
Niestety Polska nie jest w stanie sprostać wymogom by wejść do strefy euro i jak dalej będzie rządzić obecna ekipa to czas na przystąpienie do tej strefy będzie się wydłużać ze względu na drastycznie wzrastające zadłużenie budżetu.
"Jeśli człowiek
pracuje by opłacić mieszkanie i wyżywienie i nic mu nie pozostaje
niczym nie różni się od niewolnika, bo niewolnikowi właściciel
też zapewniał mieszkanie i wyżywienie".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz