niedziela, 13 września 2015

Polacy wielki naród.

   Będąc na obcej ziemi tzn. w Turyngii naszło mnie spostrzeżenie dot. naszych polskich zachowań.
Jak to zwykle bywa z daleka łatwiej dostrzec rzeczy na które nie zwrócilibyśmy uwagi będąc w środku wydarzeń. Takie zobiektywizowane, przez odległość, postrzeganie rzeczywistości w środowisku nam niedawno bliskim.

   Rzucam tu tezę, która jawić się może dla niektórych jako obrazoburcza, bądź obraźliwa ale wg mnie taką nie jest, a jedynie opisująca nasze czyli polaków zachowania i podejście do świata.
Otóż, wg mnie Polacy jako naród dokonują cofnięcia cywilizacyjnego. To co kiedyś nas charakteryzowało i stawiało za wzór do naśladowania przestało mieć znaczenie lub też stało się tylko naszym przyzwyczajeniem lub tradycją nie mająca nic wspólnego z naszymi postawami.

    Polska jako kraj wielonarodowy przez stulecia wypracował sobie takie relacje wśród obywateli, że nie ważne były narodowość, czy też religia. Królestwo Polskie później zwane Koroną czy też Rzeczpospolitą to był twór wielonarodowy, zamieszkiwali go Polacy, Litwini, Żydzi, Tatarzy czy też grupy etniczne z czasem i biegiem wydarzeń przekształcające się w naród Ukraiński ( choć to nie takie proste ustalić czy i kiedy naród ten w ogóle powstał, gdyż budzenie się świadomości narodowej nie wynikało bezpośrednio z samych tychże grup co z zewnątrz, ale to już inny temat).
Wszystkie te narody żyły obok siebie, wspólnie wypracowywały jakąś wartość wspólną. Co niemniej ważne, różne grupy narodowe to nie jedyna przesłanka do nazywania Polski krajem tolerancji. Gdy w całej Europie szalały wojny religijne, gdzie prześladowano protestantów czy żydów u nas szukali oni schronienia i takie było im dane. Nie tylko obywało się bez stosów, czy prześladowań ale też innowiercy czyli wyznawcy innej religii niż katolicka pełnili zaszczytne funkcje państwowe, byli hetmanami czy dostojnikami państwowymi. Nikt tak naprawdę nie zwracał na to większej uwagi ( bywało że zmieniano wyznanie kilkakrotnie) a wręcz doszło do ustalenia pewnych zwyczajów dotyczących małżeństw mieszanych i dzieci pochodzących z tychże związków.
To w dawnej Polsce każdego gościa witano i przyjmowano z honorami mu należnymi wg. stanu
i ta polska gościnność była opisywana jako przykład dla innych w całej Europie.

   A dziś? Cóż pozostało z naszej gościnności? Niewiele- tradycyjne jedno miejsce przy stole wigilijnym ale gdyby ktoś nieznany zapukał do naszych drzw w noc wigilijną czy posadzilibyśmy go przy stole na miejscu dla „niezapowiedzianego wędrowca”? Śmiem wątpić.
Czy teraz gdy jesteśmy państwem jednonarodowym czy jesteśmy w stanie pogodzić się z sąsiedztwem przedstawicieli innych narodów? Ogólnie deklarujemy tolerancję i przychylność dla obcokrajowców ale gdy mają zamieszkać w sąsiednim mieszkaniu to już nie za bardzo ta otwartość jest widoczna.

   A teraz pytam- Polaku-Katoliku (ponoć mamy 95% ochrzczonych i 47% wierzących katolików) a jakbyś się zachował gdyby to Jezus Chrystus stanął u twych drzwi o godz. np. 20-tej w postaci uchodźcy z Syrii? Czy przyjąłbyś Go? Ugościł, dał miejsce do spania, nakarmił i odział? Śmiem
twierdzić , że 95% czytelników Frondy i innych prawicowo-katolickich mediów odprawiłoby Jezusa – naszego Boga z kwitkiem a nieraz i z przekleństwami.
Polacy już zapomnieli o tym jak wielkim byli narodem bo wielkość to nie poniżanie innych lecz pomoc im. To pod hasłem „Za wasza i nasza wolność” ginęli nasi przodkowie. To naszych uchodźców przyjmowano w całej Europie po klęskach powstań i porażce Napoleona.

   Skąd się wzięła ta nasza ksenofobia? Przecież w obronie naszych granic stawali Białorusini, Tatarzy, Włosi, Francuzi wyznawcy grekokatolicyzmu, protestanci, wyznawcy Allacha ramię w ramię z Polakami i katolikami.
Nie wracając do tak dalekich czasów jak I i II Rzeczpospolita, wspomnieć należy, że przyjęliśmy w XX wieku do siebie uchodźców z Grecji, którzy żyją do dziś w Krościenku koło Ustrzyk Dolnych i w Zgorzelcu. Potrafimy z nimi żyć, razem pracować mimo iż są obcy etnicznie, kulturowo i wyznaniem.

   Skąd zaś, powtarzam to pytanie, jest nam tak obca myśl o przyjęciu uchodźców z terenów zagrożonych wojną? Skąd ten strach przed muzułmanami skoro z nimi żyjemy już od paru stuleci? Przecież to muzułmanin był autorem pierwszych opisów naszego królestwa i o jego zapiskach uczymy nasze dzieci.
Jako człowiek który przez lata stał na straży naszych granic nie jestem za tym aby wpuszczać do Polski każdego, ale nie mogę zrozumieć zatwardziałości i hardości w niektórych wypowiedziach.
Problem uchodźców to sprawa nie taka prosta jakby się wydawało. Trzeba odróżnić tych, którzy uciekają przed śmiercią, przed wojną od tych którzy szerzą terroryzm, chcą łatwego życia na socjalu.
Jednak trudność ta nie powinna nam przysłaniać chrześcijańskiego i humanistycznego poczucia solidarności i współczucia. Poza tym to tak naprawdę nie nasz Polski problem bo nawet gdy przyjmiemy te kilka tysięcy ludzi to po roku okaże się, że większość i tak wyemigrowała do Niemiec a pozostaną Ci którzy faktycznie uciekli z piekła wojny.

    A, jeszcze jeden argument do obalenia. Dla tych którzy za PiS-owskimi działaczami powtarzają, że najpierw powinno dbać się o Polaków a potem o innych to zapytam a co wasz premier J.K i prezydent L.K zrobił takiego by Polakom się lepiej żyło? Nic oprócz wzrostu poczucia niepewności i zagrożenia, oprócz podziału na lepszych i gorszych oraz wprowadzenia permanentnego podziału społeczeństwa na różne frakcje i napuszczania jednych na drugich – ot, taka polityka „dziel i rządź”.
Cywilizacja to wspólne działanie dla postępu i rozwoju ludzkości- całej nie tylko dla wybranych. Ci którzy w tym dziele uczestniczą rozwijają się i stają się silniejsi a ci którzy się cofają stanowią tło dla odróżnienia. Nie bądźmy tłem ale zaangażujmy się a owoce na pewno do nas trafią.

  
 Postaram się następnym razem zastanowić się ( w piśmie) nad upadkiem cywilizacji arabskiej i tym samym może odpowiem na pytania dot. zagrożenia islamizacją Europy (wg. mnie nie po raz pierwszy Europa sobie z tym poradzi).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz